Profesor Ryszard Bugaj odniósł się na antenie TV Republika do rozszerzającej się na cały kraj fali protestów. W opinii profesora, nie rok wyborczy jest ich przyczyną, a symboliczne kompromitacje władzy, które pokazały, że są lepsi i gorsi.
Zapytany o przyczyny nasilających się protestów społecznych, prof. Bugaj stwierdził, że istnieją pewne "dopalacze" determinujące ten sprzeciw, jednak raczej nie należy do nich fakt roku wyborczego.
– Te dopalacze to symboliczne kompromitacje władzy, takich jak afera taśmowa – stwierdził. – Jak ludzie słyszą, że minister wydaje 40 tys, na telefon, a oni zarabiają 2,5 tysiąca, to coraz częściej uświadamiają sobie, że są lepsi i gorsi, że są duże grupy traktowane jak "od macochy" – tłumaczył.
Zdaniem profesora, moment wzmożenia negatywnych nastrojów społecznych, które zdeterminowały protesty, był kwestią raczej przypadkową. – Trzeba przyjąć do wiadomości, że są pewne przypadki. Właśnie przez przypadek wybuchła I Wojna Światowa, wystarczyła iskra – mówił. Jak dodał, w obecnej sytuacji iskrą były pomysły dot., górnictwa. – Iskra padła na teren łatwopalny – wskazał.
W opinii prof. Bugaja, protesty zrodziły się oddolnie, związki zawodowe dołączyły się do nich. – To są protesty, które pokazują, że mamy problem z naszą demokracją – ocenił.