– Żeby rozdrobnić samolot na tak dużo elementów, potrzeba bardzo dużego przyśpieszenia samolotu. Nie jest ono możliwe do uzyskania przy upadku, ale jest możliwe przy eksplozji – mówił w programie „Wolne głosy” prof. Wiesław Binienda, ekspert zespołu parlamentarnego badającego przyczyny tragedii smoleńskiej.
Prof. Binienda pytany był o katastrofę samolotu na Tajwanie. Maszyna runęła do płytkiej rzeki, uprzednio zahaczając skrzydłami o betonowe konstrukcje. – Jest jeszcze za wcześnie, by analizować ten przypadek. Niemniej jednak rozmawiamy na ten temat w gronie ekspertów – stwierdził ekspert zespołu badającego przyczyny katastrofy smoleńskiej. – Samolot ten jest zupełnie inny niż Tupolew 154M, przede wszystkim jest dużo lżejszy, a jego skrzydła są także dużo słabsze – ocenił naukowiec.
– Jeżeli jednak chcemy porównywać te dwa przypadki, warto zauważyć, że ten samolot upadł do płytkiej rzeki do góry kołami. Nie było eksplozji, dlatego też kadłub zachował się niemal w całości. Część osób przeżyła – wyjaśniał prof. Bienienda.
Naukowiec podkreślał, że żeby rozdrobnić samolot na tak dużo elementów, potrzeba bardzo dużego przyśpieszenia samolotu. – Nie jest ono możliwe do uzyskania przy upadku, ale jest możliwe przy eksplozji – ocenił.