Prezydent Bronisław Komorowski skierował do Sejmu projekt zmian w Kodeksie wyborczym, który zakłada m.in. kadencyjność członków PKW. Musimy pokonać zjawiska kryzysowe związane z liczeniem głosów i daleko idącymi zarzutami o fałszerstwo – podkreślił Komorowski.
– Musimy przełamać, pokonać zjawiska kryzysowe związane z przebiegiem zliczania głosów oraz ze sformułowanymi, bardzo daleko idącymi zarzutami, aż po sfałszowanie wyborów samorządowych w Polsce – powiedział prezydent. Mówił o dwóch źródłach kryzysu: załamaniu się systemu zliczania głosów oraz daleko idącym oskarżeniu o fałszerstwo wyborcze.
– W moim przekonaniu wychodzimy z tego kryzysu, bo udało się przeprowadzić wybory do końca, bez ulegania pokusom przeprowadzania ponownych wyborów, przekreślania ważności wyborów. Udało się również, bez złamania zasad i przepisów prawa - bo na zasadzie autodecyzji sędziów PKW – doprowadzić do odnowienia składu personalnego PKW – podkreślił Komorowski.
W ocenie prezydenta została potwierdzona w praktyce "zasada, że w demokratycznym państwie wątpliwości i protesty wyborcze rozstrzygają sądy, a nie politycy".
Komorowski zapowiedział przygotowanie projektu zmian w Kodeksie wyborczym po kłopotach z systemem informatycznym, które opóźniły podanie do publicznej wiadomości wyników I tury wyborów samorządowych. Wywołało to polityczną i medialną burzę wokół PKW, w efekcie której zmienił się skład Komisji.
Prezydencka propozycja, oprócz 9-letniej kadencyjności Państwowej Komisji Wyborczej, zakłada m.in. wzmocnienie roli szefa PKW, szczególnie poprzez skuteczniejszy nadzór na Krajowym Biurem Wyborczym oraz wprowadzenie zasady klasyfikowania głosów nieważnych, tak, by było wiadomo, czy były one puste czy źle oddane.