O potrzebie głębokich zmian w sądownictwie, napięciach w obozie władzy i współpracy między prezydentem Andrzejem Dudą a ministerstwami: Obrony, Sprawiedliwości
i Spraw Zagranicznych – mówi w wywiadzie udzielonym Katarzynie Gójskiej i Michałowi Rachoniowi na łamach tygodnika „Gazeta Polska” Jarosław Kaczyński, prezes PiS-u.
Prezes PiS-u Jarosław Kaczyński pytany przez redaktorów „GP” o tarcia w tzw. obozie dobrej zmiany zapewnił o woli zasypywania podziałów. Przedstawił też swoje stanowisko, jakie przekazał prezydentowi podczas niedawnego spotkania z nim. – Jeśli chodzi o resort sprawiedliwości, to podczas rozmowy z prezydentem powiedziałem mu, że nie chcę zajmować się sporami pokoleniowymi między czterdziestolatkami. Ministerstwo działa bardzo dobrze. Jeśli chodzi o obronę narodową, to wymiary tego sporu są znane i w tej sprawie nie mam nic do dodania – powiedział prezes PiS-u Jarosław Kaczyński.
Odniósł się też do obszaru resortu spraw zagranicznych, sugerując, że można w tym wypadku zwiększyć uprawnienia prezydenta. – Zawsze uważałem, że ten model zastosowany przez mojego śp. Brata i mnie jako premiera sprawdził się i warto by było go powtórzyć. Przyznam, że nawet myślałem, iż on się naturalnie odtworzy między tymi ośrodkami władzy – mówił były premier. Przypomnijmy, że wtedy gdy Jarosław Kaczyński był premierem, sprawy zagraniczne koordynował śp. prezydent Lech Kaczyński. – Oczywiście premier nie jest z nich wyłączony. Musi spotykać się, jeździć itd. Jednak dominującą rolę w moich czasach odgrywał ośrodek prezydencki. Na Rady Europejskie może jeździć też prezydent. Musi oczywiście uzgadniać stanowisko z rządem, lecz nic nie stoi na przeszkodzie, by otrzymał pełnomocnictwo i reprezentował kraj. Dziś to tak nie działa i prawdopodobnie jest to przyczyną napięć między rządem a prezydentem, a przecież tę sprawę można byłoby załatwić i wyeliminować niepotrzebne emocje – mówił prezes Jarosław Kaczyński.
Przyczyny rysujących się napięć w obozie władzy wyjaśnia politolog, publicysta Jakub Świderski. – Pod rządami tzw. obozu dobrej zmiany dochodzimy do naturalnego w systemie opartym na trójpodziale władzy i demokracji przedstawicielskiej napięcia między organami władzy. Inaczej było za rządów PO-PSL, gdzie z jednej strony było słabe państwo, a z drugiej przeciwko niemu interesy zagranicy i globalnych korporacji – mówi Świderski. Publicysta zaznaczył, że obecnie prezydent koncentruje się na zdobywaniu narzędzi do sprawowania rządów jednoosobowo. Z kolei prezes PiS-u opowiada się za rozproszeniem instrumentów władzy. – Im bardziej władza skupiona jest w jednych rękach, tym mniejszy jest wpływ obywateli na to, co się dzieje w państwie – podkreślił politolog.