Ekipa nielegalnie zainstalowana w Telewizji Polskiej przez płk. Sienkiewicza ma poważne problemy z finansami. Z ustaleń portalu i.pl wynika, że pracownicy stacji mogą nie dostać od nowego roku wynagrodzenia. O problemach z płynnością finansową mówił w jednej z rozmów szef neo-TVP Info Paweł Moskalewicz.
Przypomnijmy, że Sejm podjął uchwałę w sprawie "przywrócenia ładu prawnego oraz bezstronności i rzetelności mediów publicznych oraz Polskiej Agencji Prasowej, wzywającą Skarb Państwa do działań naprawczych". 19 grudnia płk Sienkiewicz nielegalnie odwołał dotychczasowych prezesów Zarządów Telewizji Polskiej S.A., Polskiego Radia S.A. i Polskiej Agencji Prasowej S.A. i Rady Nadzorcze. Minister niezgodnie z prawem zastąpił ich swoimi nominatami.
Prezydent Andrzej Duda zawetował ustawę okołobudżetową na rok 2024. W uzasadnieniu wyjaśnił, że nie zgadza się na przeznaczenie zapisanych w ustawie 3 mld zł na „nielegalnie przejęte media publiczne”.
Sienkiewicz poinformował, że w związku z decyzją prezydenta o wstrzymaniu finansowania mediów publicznych zadecydował o postawieniu w stan likwidacji spółek TVP, Polskiego Radia i PAP. Stan likwidacji może być cofnięty w dowolnym momencie przez właściciela – podano w komunikacie MKiDN. Sienkiewicz zakomunikował też, że podjął decyzję o likwidacji 17 spółek regionalnych rozgłośni Polskiego Radia.
Legalnie wybrany przez Radę Mediów Narodowych szef TVP Michał Adamczyk oraz szefowie TAI zwrócili uwagę, że studia, reżyserki i stoły montażowe stoją puste w siedzibie TVP przy Placu Powstańców, a uzurpatorzy ministra Sienkiewicza nie wpuszczają do budynku pracowników i współpracowników, przez co nie mogą oni pracować i zarabiać.
"Dlaczego pracownicy i współpracownicy, pytani o wypłaty, słyszą od neo-dyrektorów, że nie wiadomo czy od stycznia jakieś będą? Oni wiedzą, że nie mają prawnych umocowań i wszelkie dokumenty, które podpisują są nielegalne", piszą legalne władze TVP.
Jedna z osób uczestnicząca w rozmowach z uzurpatorami Sienkiewicza zrelacjonowała portalowi i.pl, jak wyglądają rozmowy z neo-kierownictwem TAI. Moskalewicz sam ma przyznawać, że nie wiedzą, jaka będzie sytuacja finansowa ludzi pracujących w TVP.
"My też, szczerze mówiąc, nie wszystko wiemy i tak naprawdę najlepszą osobą nie jestem ja, tylko Grzegorz Sajór, dyrektor TAI" - odparł Moskalewicz.
Dopytywany, czy pracownicy dostaną od nowego roku pieniądze stwierdził: „Nie wiem, naprawdę nie potrafię powiedzieć w tej chwili, sorry, ale jak mówię, wszystkie te sprawy pracownicze załatwia Sajór”.
Z kolei sam Sajór, bagatelizując sprawę, powiedział tylko, że „nie będzie likwidacji. Stan likwidacji to nie jest likwidacja, dla nas nic się nie zmienia”.
Zupełnie inaczej zachowują się władze TVP ustanowione legalnie przez Radę Mediów Narodowych.
„Od początku walczymy o Was i zapewniamy każdego, że gdy tylko nasze działania przyniosą sukces i uda nam się ustabilizować sytuację – wszystkie należności wobec ludzi zostaną uregulowane. Nie my wywołaliśmy ten chaos w Spółce, ale my chcemy go zakończyć i obiecujemy Wam, że nie zabraknie nam determinacji, żeby przywrócić spokój i bezpieczeństwo w TVP. Widzimy co likwidatorzy zrobili z telewizją, co robią ludziom, nie zgadzamy się na to, chcemy przywrócić ład, normalną pracę i po prostu dalej robić antenę na najwyższym poziomie. Czego sobie i Wam na Nowy Rok życzymy" — napisał prezes TVP i dyrektorzy TAI.