Posłowie Prawa i Sprawiedliwości, którzy kilka dni temu przybyli z kontrolą poselską do resortu obrony narodowej, zastali tam między innymi Małgorzatę Daszczyk. Urzędniczka, która jest obecnie zastępcą dyrektora Biura Ministra Obrony Narodowej, niedawno pracowała w Senacie, będąc tam dyrektorem gabinetu marszałka Grodzkiego. Wobec Daszczyk padały oskarżenia o stosowanie mobbingu wobec pracowników Kancelarii Senatu, o czym w kwietniu pisał portal interia.pl.
Przed ponad 2 miesiącami portal poinformował o szokujących zeznaniach przed sądem Macieja Berka, byłego dyrektora Centrum Informacyjnego Senatu, w procesie wytoczonym przez byłego fotografa Kancelarii Senatu. Fotograf oskarżał Annę Godzwon, byłą wicedyrektor Centrum Informacyjnego Senatu oraz Małgorzatę Daszczyk, ówczesną dyrektor gabinetu Grodzkiego, o stosowanie mobbingu wobec niego. W procesie okazało się, że problem nie dotyczył tylko byłego fotografa Kancelarii.
"Panie, które były zatrudnione, dosłownie płakały. Odmawiały wyjazdów. Był problem, żeby jechały na kolejne (z Godzwon i Daszczyk)", zeznawał Berek.
Jak widać była pracownica Grodzkiego, mimo poważnych zarzutów, nie miała problemów ze znalezieniem nowego miejsca zatrudnienia.