Mężczyzna, który w czwartek w Poznaniu został postrzelony przez policjantów, wcześniej miał się rzucić na funkcjonariuszy. Rzecznik prasowy wielkopolskiej policji powiedział w piątek, że zabezpieczono nagranie, na którym widać przebieg zdarzenia.
Postrzelony mężczyzna w ciężkim stanie trafił do szpitala. Policja podała, że wstępne badanie toksykologiczne wykazało w jego organizmie obecność narkotyków. Zabezpieczono m.in. nóż, którym mężczyzna miał się wcześniej poranić.
Rzecznik prasowy wielkopolskiej policji Andrzej Borowiak powiedział w piątek, że poprzedniego dnia przed południem policjanci otrzymali zgłoszenie od mieszkańców poznańskiego Antoninka o zakrwawionym mężczyźnie chodzącym po tamtejszych ulicach. Na miejsce pojechał patrol policji. W pewnym momencie funkcjonariusze użyli broni wobec zatrzymywanego — postrzelili go w nogę i w brzuch. Ratownikom udało się uratować życie postrzelonego; pacjenta w ciężkim stanie przetransportowano do szpitala.
Policja zabezpieczyła nagranie
- Mamy zabezpieczone nagranie wideo, na którym widać całą tę sytuację. Powodem użycia broni było to, że ten mężczyzna rzucił się na policjantów – jest to na nagraniu – powiedział Borowiak.
Rzecznik podał, że z informacji podawanych przez szpital wynika, że mężczyzna przeszedł operację, jest w stanie śpiączki farmakologicznej.
- Przeprowadzone w szpitalu wstępne badanie toksykologiczne wykazało, że mężczyzna był pod wpływem narkotyków. Krew została zabezpieczona do badań w ZMS. Mężczyzna na ciele miał liczne rany cięte, cały krwawił. W związku ze sprawą został zabezpieczony nóż – powiedział.
Policja nie informuje, czy mężczyzna miał nóż przy sobie w chwili policyjnej interwencji.
Sam postrzał nie wystarczył, by unieruchomić napastnika
Andrzej Borowiak powiedział, że w trakcie interwencji był też użyty taser.
- Patrol, który jako pierwszy dojechał na miejsce po zgłoszeniu od mieszkańców, nie miał tasera na wyposażeniu. Takie urządzenie zostało jednak użyte później, już po użyciu broni przez funkcjonariuszy, do obezwładnienia mężczyzny – mimo postrzelenia nie można go było obezwładnić w inny sposób – podał.
Borowiak podał, że okoliczności zdarzenia bada specjalna komisja. Policjanci pomagają też prokuraturze w gromadzeniu materiału dowodowego.