Do ataku na biuro posłanki Nowoczesnej - Kornelii Wróblewskiej doszło prawdopodobnie w piątek lub sobotę w Zamościu przy ul. Ormiańskiej. Szyby biura zostały wysmarowane fekaliami.
– Wyborcy oskarżali mnie o to, że jestem przeciwko kobietom. Mówili, że każę im rodzić niepełnosprawne dzieci. Jednak chyba żadna z tych osób nie przeczytała dokładnie projektów tych ustaw. Atak na moje biuro poselskie spowodowany był moją ostatnią działalnością w Sejmie – ocenia w rozmowie z "Tygodnikiem Solidarność" Kornelia Wróblewska.
Niektórzy internauci sugerowali, że za atakiem na zamojskie biuro poselskie odpowiedzialni są sympatycy PiS. Sama Wróblewska uważa, że jest odwrotnie. – Jeśli prawica jest przeciwna zaostrzaniu przepisów aborcyjnych, to trudno przypuszczać, by ataku dokonał sympatyk PiS-u. Nie chce nikogo oskarżać, ale myślę, że zrobił to ktoś o lewicowych, a może nawet skrajnie lewicowych poglądach – dodaje Wróblewska.
Kornelia Wróblewska w trakcie ubiegłotygodniowego głosowania nad skierowaniem projektu autorstwa Barbary Nowackiej liberalizującego prawo aborcyjne nie była obecna na sali plenarnej. – W moim poczuciu nigdy nie uznam, że 3-miesięczny płód nie jest dzieckiem, bo ja przed chwilą urodziłam dziecko. Nikt mi nie powie, że to tylko zlepek komórek – oceniła Wróblewska.