Niemiecka prokuratura, umorzyła postępowanie w sprawie zabicia polskiego żubra w przygranicznym miasteczku Lubusz nad Odrą. Śledczy uznali, że miejscowe władze miały prawo podjąć decyzję o odstrzale ze względu na bezpieczeństwo mieszkańców. Łowczy zastrzelił żubra we wrześniu zeszłego roku.
Zwierzę kilka lat wędrowało po województwie lubuskim - było m.in.: w Gorzowie, Santoku, Krzeszycach czy Owczarach. W końcu byk przeszedł przez Odrę na stronę niemiecką, gdzie został zastrzelony.
Gdy żubr pojawił się w przygranicznym miasteczku, natychmiast lokalne władze podniosły alarm. Decyzję o zastrzeleniu ważącego 900 kg zwierzęcia podjął szef urzędu do spraw porządku i bezpieczeństwa publicznego miasta Lubusz. Władze obawiały się, że spacerujący po ulicach żubr może stanowić zagrożenie dla ludzi i zwierząt.
Niemiecki oddział organizacji ekologicznej WWF złożył wówczas w prokuraturze zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa. Zdaniem działaczy, decydując o zastrzeleniu będącego pod ochroną żubra bez widocznego zagrożenia, dyrektor urzędu popełnił przestępstwo.
Niemiecka prokuratura uznała jednak, że zagrożenie dla mieszkańców było i zdecydowała o umorzeniu postępowania przeciwko urzędnikom - poinformowała niemiecka gazeta "Markische Oderzeitung". W odpowiedzi na tę decyzję niemiecki oddział WWF zamierza zaskarżyć postanowienie do Prokuratury Generalnej.
Według danych ministerstwa środowiska z 1 lipca zeszłego roku w Polsce na wolności żyło pięć stad żubrów, łącznie liczących 1347 osobników. Można było je spotkać nie tylko w Puszczy Białowieskiej, ale także w Puszczach: Boreckiej i Knyszyńskiej, w Bieszczadach i w graniczącym z Lubuskiem woj. zachodniopomorskim, gdzie bytowały na swobodzie 184 osobniki. To najprawdopodobniej z tego stada pochodził żubr widziany w Lubuskiem, którego zastrzelili Niemcy.