1. Komunikat po spotkaniu premiera Mateusza Morawieckiego i sekretarza stanu USA Rexa Tillersona zawiera jednoznaczne sformułowanie, że „Polska i Stany Zjednoczone razem są przeciwni Nord Stream 2, który podkopuje bezpieczeństwo i stabilność energetyczną Europy, zapewniając Rosji jeszcze jedno narzędzie uprawiania polityki”.
Komunikat po spotkaniu premiera Mateusza Morawieckiego i sekretarza stanu USA Rexa Tillersona zawiera jednoznaczne sformułowanie, że „Polska i Stany Zjednoczone razem są przeciwni Nord Stream 2, który podkopuje bezpieczeństwo i stabilność energetyczną Europy, zapewniając Rosji jeszcze jedno narzędzie uprawiania polityki”.
W rozmowach podkreślono zresztą, nie tylko polityczny charakter tego rosyjsko- niemieckiego przedsięwzięcia, ale także jego znaczenie finansowe dla Rosji, która w ten sposób uzyska dodatkowe znaczące środki finansowe, następnie wykorzystywane na rosyjską aktywność wojskową na arenie międzynarodowej.
Oba kraje podkreśliły także, że budowa Nord Stream 2 ostatecznie pozbawi Ukrainę statusu państwa tranzytowego dla rosyjskiego gazu i obniży jej polityczne znaczenie na arenie międzynarodowej, ale także pozbawi jej budżet znaczących dochodów z tego tytułu.
W tej sytuacji należy przypomnieć, że na początku sierpnia poprzedniego roku prezydent Stanów Zjednoczonych Donald Trump podpisał ustawę, wcześniej uchwaloną przez Izbę Reprezentantów i Senat, wprowadzającą dodatkowe sankcje na Koreę Północną, Iran i Rosję.
Zgodnie z tą ustawą między innymi „USA mają nadal przeciwstawiać się Nord Stream 2 ze względu na jego szkodliwe konsekwencje dla bezpieczeństwa energetycznego UE, rozwoju rynku gazu w Europie Środkowej i Wschodniej oraz reform gazowych na Ukrainie”.
Ponadto według tej ustawy USA „mają pomagać Ukrainie i sojusznikom Stanów Zjednoczonych w Europie w zmniejszeniu swojej zależności od zasobów energetycznych Rosji, zwłaszcza gazu, które rząd Federacji Rosyjskiej używa, jako broni do zastraszania innych państw i wpływania na nie”.
Ustawa pozwala także prezydentowi USA na nałożenie sankcji na firmy, które zainwestują, co najmniej 1 mln USD w budowę eksportowych rurociągów z Rosji lub będą świadczyć usługi (także transferu technologii), na rzecz takich inwestycji o wartości ponad 5 mln USD rocznie.
Uderza ona w 5 koncernów energetycznych z Europy Zachodniej (ENGIE, OMV, Royal Dutch Shell, Uniper, Wintershall), które zgodnie ze swoimi zapowiedziami chcą sfinansować połowę kosztów budowy Nord Stream 2.
Te właśnie koncerny postanowiły do końca 2020 roku pożyczyć Gazpromowi po 950 mln USD na budowę Nord Stream 2, a ostatnio zdecydowały się przedłużyć okres spłaty tych pożyczek do roku 2035.
Dobrze, więc się stało, że USA tak zdecydowanie poszerzając dotychczasowe sankcje na Rosję, chcą nimi objąć także firmy zagraniczne, które uczestniczą w rozbudowie rosyjskiej infrastruktury gazowej, być może będzie to wystarczające ostrzeżenie, aby w tym politycznym przedsięwzięciu nie uczestniczyły.
Wszystko wskazuje, więc na to, że to nie Unia Europejska obroni kraje Europy Środkowo-Wschodniej przed rosyjską dominacją gazową, a właśnie USA pod przewodnictwem prezydenta Donalda Trumpa (niestety Niemcy współdziałając z Rosją w sprawie budowy Nord Stream 2 wręcz ostentacyjnie łamią europejską solidarność).
Te polsko- amerykański komunikaty z piątkowych i sobotnich rozmów Rexa Tillersona z prezydentem Andrzejem Dudą, premierem Mateuszem Morawieckim, ministrem spraw zagranicznych Jackiem Czaputowiczem i prezesem Prawa i Sprawiedliwości Jarosławem Kaczyńskim, dobitnie pokazują polityczny charakter rosyjsko -niemieckiego gazociągu Nord Stream 2.
Determinacji Rosjan do kontynuowania tego przedsięwzięcia zapewne to nie osłabi, ale może wpłynie na decyzje niemieckiego rządu, który do tej pory przede wszystkim politycznie, ale także finansowo wspierał jego realizację.