W Wojewódzkim Szpitalu Specjalistycznym w Sosnowcu udało się przeprowadzić zabieg wszczepienia keratoprotezy typu Boston u 78-letniego mężczyzny. Dzięki temu odzyskał on wzrok po 73 latach. Gdy był chłopcem z powodu wybuchu niemieckiego granatu stracił jedno oko, a przez drugie niemal nic nie widział. Dzięki okulistom z Sosnowca po raz pierwszy zobaczył swoich bliskich.
W 1946 roku pan Jerzy Gabryszewski, jako 4 i pół latek wraz z kilkuletnimi braćmi i kolegą znalazł w polu granat wyrzucony przez opuszczających Szczecin Niemców. Zaciekawione dzieci zaczęły się nim bawić. Pocisk wybuchł im w rękach. Jeden z chłopców zginął na miejscu.
- Bratu urwało rękę, drugiemu nic się nie stało, a ja straciłem oko, a w drugim niemal całkowicie wzrok - wspomina. Tata w 1942 roku zginął na wschodnim froncie. Mama wychowała nas sześcioro. Było nam bardzo ciężko i ten wzrok to był najmniejszym problemem. Potem, gdy pojawiły się możliwości mimo wielu przeszczepów rogówki, nie udało się przywrócić widzenia - daje pan Jerzy.
Wielokrotne przeszczepy rogówki nie przywróciły mu zdolności widzenia. Pomógł mu dopiero po wielu latach okulista dr Piotr Dobrowolski z Sosnowca.
- W przypadku naszego pacjenta najbardziej skuteczne jest zastosowanie materiału sztucznego z tworzywa o odpowiednich właściwościach optycznych, co pozwala ominąć problemy związane z utrzymaniem przezroczystości klasycznego przeszczepu rogówki - wyjaśnia w rozmowie z Dziennikiem Zachodnim.
- To tzw. keratoproteza montowana w tkance rogówkowej. Nie jest narażona na procesy immunologiczne jak tkanka rogówki. Wydaje się, że dla wielu pacjentów to ostatnia deska ratunku, na którą czekali od wielu lat. Zabieg ten nie był refundowany od 8 lat, co spowodowało migrację pacjentów za granice naszego kraju. W Polsce na wszczepienie keratoprotezy czeka około 300 pacjentów. Doświadczenie w tego typu zabiegach ma nieliczna grupa lekarzy, przeprowadza się je tylko w kilku ośrodkach.
- Keratoproteza typu Boston cechuje się też niską inwazyjnością zabiegu i redukcją liczby potencjalnych powikłań. To szansa dla osób, u których nie można było przeszczepić rogówki i szansa na użyteczne widzenie. To istotne udogodnienie dla starszych pacjentów - tłumaczy dr Dobrowolski.
Pan Jerzy po zabiegu już widzi zarysy postaci, wkrótce jego wzrok ma się znacząco poprawić.
- Nie mogę się doczekać aż wrócę do domu i wreszcie poprzyglądam się tym moim kochanym wnuczętom i prawnuczętom. Okolice zobaczę, miasto. Modlę się, żeby wszystko dobrze się skończyło i z całego serca dziękuję lekarzom z Sosnowca i ze Szczecina za to, że okazali mi tyle serca, serdeczności i troski. Są wspaniali - mówi.