Polscy Sprawiedliwi odwiedzili żydowski Instytut Yad Vashem w Jerozolimie! Polacy stanowili najliczniejszą grupę, która ratowała Żydów przed unicestwieniem!
Polscy Sprawiedliwi wraz z delegacją państwową odwiedzili we wtorek Instytut Yad Vashem w Jerozolimie. Żałuję, że moi rodzice nie dożyli tego, żeby to zobaczyć - mówiła wzruszona Zofia Krzyżanowska. Do tej pory Instytut uhonorował ok. 7 tys. Polaków ratujących Żydów.
Instytut Yad Vashem, który powstał w 1953 r., poza upamiętnieniem sześciu milionów zamordowanych w czasie wojny Żydów, ma za zadanie uczcić Sprawiedliwych wśród Narodów Świata, czyli tych którzy podczas okupacji niemieckiej narażali życie, aby ratować swoich żydowskich sąsiadów.
"Ratowanie drugiego człowieka to kwestia sumienia. To była wojna - myślało się: dzisiaj Żydzi, jutro my - nikt nie był pewny, czy przeżyje. Żydzi byli nasi. Wie pan, żyliśmy razem z nimi, kupowaliśmy u nich, a polskie i żydowskie dzieci razem się bawiły" - opowiadał PAP Alfred Kwarciak, który dzięki Urzędowi ds. Kombatantów po raz pierwszy jest w Izraelu. Jako 10-letni chłopiec wspólnie z rodziną pomagał żydowskim uciekinierom z getta w Dubnie na Wołyniu. W ich domu od sierpnia 1942 r. do wiosny 1944 r. ukrywało się w schronie 15 Żydów, w tym sześcioro dzieci.
Pan Alfred wspominał, że był świadkiem niemieckich przygotowań do egzekucji Żydów z getta; niedaleko jego domu Niemcy wykopywali wielki dół, który miał pomieścić ofiary zbrodni. Później esesmani zabijali wszystkich - mężczyzn, kobiety i dzieci - niezależnie czy byli biedni czy bogaci. "Do mojego ojca, który był legionistą i wielkim patriotą zaczęli przychodzić Żydzi, całe rodziny i zebrało się ich piętnastu. Nie wiedzieliśmy gdzie ich ukryć, w końcu zrobiliśmy schron. Wszyscy mówili, że to tylko na miesiąc lub dwa, bo przyjdzie wyzwolenie. No i dwa lata byli u nas, 24 miesiące" - mówił Kwarciak.
O swoich przeżyciach opowiadała dziennikarzom także Zofia Krzyżanowska, która w czasie okupacji niemieckiej mieszkała wraz z rodzicami w Pruszkowie. "W Izraelu i w Yad Vashem jestem pierwszy raz. To dla mnie wielkie przeżycie, przypomina się od razu człowiekowi wojna" - mówiła PAP. Gdy odnalazła swoje imię i nazwisko na jednej z kamiennych tablic w Ogrodzie Pamięci, dodała wzruszona: "żałuję, że nie dożyli rodzice, żeby to zobaczyć". Rodzina Klimków, z której pochodzi pani Zofia, od października 1940 r. do czasu wkroczenia na Mazowsze wojsk sowieckich ukrywała w swoim mieszkaniu na poddaszu kamienicy, w specjalnie przygotowanych ukryciach, dwie rodziny narodowości żydowskiej: Karola, Reginę i Marię Berman oraz Stanisława, Jadwigę i Barbarę Jabłkowskich.
"Nie bałam się, bo na jednej wadze wszystko ważyłam. Myślałam sobie: jeżeli będę żyła - to dobrze, a jak umrę - to niech będzie, że za Warszawę" - powiedziała PAP Krystyna Wiśniewska, która od końca 1941 r. do końca wojny wspólnie ze swoją rodziną na Ochocie w Warszawie ukrywała trzyletniego Michała Hochberga. Chłopiec mieszkał w jednym pokoju z siostrami pani Krystyny: Zofią, Heleną i Danutą, a ciekawskim osobom był przedstawiany jako syn najstarszej córki. Po wojnie Michała odebrał jego opiekun, w późniejszych latach wyemigrował do Izraela. W odciętym od świata PRL-u, przez kilkadziesiąt lat, pani Krystyna nie miała o nim żadnych wiadomości.
"Pewnego dnia, już w wolnej Polsce, w moim domu zadzwonił telefon. Podniosłam słuchawkę: +Słucham+. I słyszę głos Michała: +Krysia, to ty?+. Odpowiadam: +Tak, to ja, Michale+. A on: +A skąd wiesz, że Michał?+. Mówię: +Poznałam Cię po głosie+" - opowiadała.
"Mieliśmy oczywiście świadomość, że za to wszystko, co robimy grozi karą śmierci, nawet za fakt posiadania wiadomości, że tam i tam mieszka Żyd, a wcześniej nie zgłosiło się tego niemieckiej żandarmerii. Takie to były czasy" - dodał Stefan Mikołajczyk, który razem ze swoim ojcem Zygmuntem i siostrą Heleną latem 1942 r. w Łagiewnikach pomogli uciec z getta i wyrobić fałszywe dokumenty dwóm osobom narodowości żydowskiej - Adeli Berkowicz i Jakubowi Jabłońskiemu. "W tych dokumentach było napisane, że są Polakami, którzy należą do grupy wysyłanej na roboty do Niemiec" - wyjaśnił.
Wizyta polskiej delegacji w Instytucie Yad Vashem to jedno z wielu wydarzeń zorganizowanego w Izraelu przez Urząd ds. Kombatantów i Osób Represjonowanych IV Ogólnopolskiego Zjazdu Polaków ratujących Żydów. Polskich pielgrzymów przywitał Yossi Gevir z dyrekcji Yad Vashem, który odpowiada za sprawy międzynarodowe. W przywitaniu z nim poza Sprawiedliwymi wzięli udział m.in. szef UdsKiOR Jan Józef Kasprzyk, wiceszef MSWiA Krzysztof Kozłowski oraz wiceprezes IPN Mateusz Szpytma. Obecny był także ambasador RP w Izraelu Marek Magierowski.
Polscy Sprawiedliwi wspólnie z delegacją państwową złożyli biało-czerwone kwiaty w Izbie Pamięci, która swoją symboliką nawiązuje do eksterminacji milionów Żydów zamordowanych w niemieckich nazistowskich obozach zagłady.
Poza Izbą Pamięci pielgrzymi odwiedzili Muzeum Yad Vashem, które chronologicznie i problemowo przedstawia Zagładę Żydów, m.in. na terenach okupowanej przez Niemców Polski. W części dotyczącej gett, które Niemcy tworzyli w zajętej Polsce, sprawdzono m.in., czy poprawiony został błędny napis pod jedną z fotografii dotyczący rzekomej obecności "polskiej policji" w getcie w Łodzi, który w 2018 r. wywołał kontrowersje. Teraz zgodnie z faktami historycznymi napis brzmi "niemiecka policja". Poprawka ta wiąże się z tym, że w Łodzi, wcielonej do III Rzeszy Niemieckiej, w odróżnieniu od Generalnego Gubernatorstwa nie funkcjonowała tzw. polska policja (określana też jako policja granatowa - "Polnische Polizei im Generalgouvernement").
Uczestnicy wizyty odwiedzili także Aleję Sprawiedliwych, gdzie posadzone są drzewa upamiętniające m.in. Irenę Sendlerową czy Radę Pomocy Żydom "Żegota", a także Ogród Pamięci, gdzie obejrzeli kamienne tablice z imionami i nazwiskami Polaków ratujących Żydów, w tym swoje własne. Mieli okazję zobaczyć także miejsce, które symbolizuje zagładę 1,5 mln żydowskich dzieci.
Tytuł Sprawiedliwego wśród Narodów Świata jest przyznawany przez państwo Izrael od 1963 r. O nadaniu tytułu decyduje Instytut Yad Vashem w Jerozolimie za pośrednictwem specjalnej komisji, która rozpatruje składane wnioski. Do 1 stycznia 2019 r. Instytut wyróżnił 27 362 bohaterów, w tym 6922 Polaków, którzy tworzą największą grupę narodowościową na 51 krajów świata. Na drugim miejscu jest Holandia (5778 uhonorowanych), na trzecim Francja (4099 uhonorowanych).
W ostatnim czasie tytuł Sprawiedliwego otrzymał polski dyplomata, konsul Konstanty Rokicki z Grupy Berneńskiej, która w latach II wojny światowej w Szwajcarii masowo fałszowała paszporty, by ratować Żydów z Holokaustu.
Medal i tytuł Sprawiedliwego wyraża hołd osobom, które bezinteresownie narażali życie dla ratowania swoich żydowskich przyjaciół, sąsiadów, znajomych, a często zupełnie obcych ludzi, zagrożonych eksterminacją przez niemieckich okupantów. Sam termin Sprawiedliwi wśród Narodów Świata oznaczał w tradycji nie-Żydów, którzy byli ludźmi dobrymi i bogobojnymi. Na medalu przyznawanym Sprawiedliwym jest wybita sentencja z Talmudu - "Kto ratuje jedno życie, ratuje cały świat".
Polacy ratujący Żydów to nie tylko prawie 7 tys. znanych z imienia i nazwiska bohaterów, upamiętnionych przez Instytut Yad Vashem, ale również - jak zwrócił uwagę towarzyszący pielgrzymom wiceprezes IPN Mateusz Szpytma - tysiące innych rodaków, którzy pozostali anonimowi bądź nie otrzymali tego wyróżnienia. Dodał też, że z całą pewnością wiadomo, że z rąk Niemców za pomoc Żydom zginęło ok. tysiąca Polaków.