Polsce należą się reparacje wojenne - i żaden Tusk, czy Scholz tego nie zmienią!
Wnikliwy obserwator i analityk sceny politycznej, a zwłaszcza relacji polsko-niemieckich, internauta Zygfryd Czaban sporządził na swoim profilu społecznościowym wpis obnażający wątłość argumentacji tych wszystkich, którzy negują zasadność i prawomocność zabiegania przez Polskę o reparacje wojenne od Niemiec.
Wpis Zygfryda Czabana publikujemy poniżej. Warto się z nim zapoznać, choć trzeba pamiętać, że tak długo jak w Polsce rządzić będzie "partia zewnętrzna" - stanowiąca najlepszą gwarancję utrzymania i rozszerzenia wpływów teutońskich w naszym kraju - nie tylko o reparacjach, ale o jakimkolwiek realnym zadośćuczynieniu ze strony naszych "zachodnich przyjaciół" nie ma mowy.
"Moje uwagi na temat zrzeczenia się reparacji.
1. Uchwała Rady Ministrów z 1953 r., pomijając już nawet okoliczności jej podjęcia i to czy jest w ogóle ważna, to dokument o charakterze wewnętrznym. Uchwały RM to swego rodzaju polecenia skierowane do podległych organów. Ich doniosłość prawnomiędzynarodowa jest równa zeru. Tym sposobem nie dało się zrzec reparacji.
2. Do zrzeczenia reparacji potrzebne jest działanie państwa na zewnątrz: zwł. umowa międzynarodowa albo nota dyplomatyczna. Czegoś takiego nigdy nie było. Co więcej, zgodnie z prawem międzynarodowym państwo, bez szczególnego upoważnienia, może reprezentować: głowa państwa, szef rządu albo minister spraw zagranicznych – Rada Ministrów nie jest żadnym z tych organów.
3. Niezależnie od tego, istnieje koncepcja pozwalająca traktować oświadczenia państw w sposób analogiczny do oświadczeń woli osób fizycznych. Na tej podstawie Polska ma prawo uchylić się od skutków uchwały z 1953 r., która (co nie budzi wątpliwości) była wymuszona przez Sowietów szantażem (dławili nas wtedy przymusowymi dostawami węgla po nierynkowych cenach i zgodzili się na ich uchylenie pod warunkiem rezygnacji z reparacji). Jest to jednak argumentacja wyłącznie pomocnicza, bowiem pierwszą linią obrony jest mocne twierdzenie, że do żadnego zrzeczenia nigdy nie doszło.
4. Komunikat prasowy z 1953 o zrzeczeniu reparacji, na którym Niemcy głównie zdają się budować swoją narrację, jest oczywiście tylko materiałem prasowym i nie w ogóle żadnej prawnej doniosłości.
5. Niemcy są powyższego oczywiście doskonale świadomi, dlatego podczas negocjacji poprzedzających podpisanie traktatu PRL-RFN (1970) usiłowali uzyskać od Polski prawnie skuteczne zrzeczenie reparacji. Polska nie wyraziła na to zgody.
6. Słabość pozycji niemieckiej znajduje także potwierdzenie w oświadczeniach rządu RFN, który jak mantrę powtarza, że sprawa reparacji została zamknięta, ale nigdy nie był w stanie przytoczyć żadnych konkretów ani powołać jakiegokolwiek dokumentu.
7. W latach 2004 i 2022 polski Sejm podejmował uchwały, z których jasno wynika, że kwestia reparacji jest otwarta.
8. W 2006 min. Anna Fotyga (a raczej jakiś z urzędników MSZ) w odpowiedzi na interpelację poselską stwierdziła, że kwestia reparacji jest już zamknięta. Stanowisko to było kontynuacją wcześniejszego stanowiska W. Cimoszewicza jako ministra spraw zagranicznych w rządzie Belki. Było to głupie, błędne, sprzeczne z 2 lata wcześniejszą uchwałą sejmu – ale nie odniosło żadnego skutku wobec Niemiec – jako działanie ściśle wewnętrzne (w relacji minister - poseł) i to do tego o charakterze jedynie informacyjnym, a nie normatywnym.
9. W październiku 2022 Polska złożyła oficjalną notę dyplomatyczną domagającą się odszkodowań wojennych. Celowo nie posłużono się zwrotem „reparacje”, ponieważ odszkodowania są pojęciem szerszym i zawierają w sobie reparacje, ale także inne podstawy roszczeń, w tym ogólną odpowiedzialność polityczno-moralną.
10. W lutym 2024 w Berlinie Donald Tusk stwierdził, że pod względem prawnym sprawa reparacji jest już od dawna zamknięta. Nie wystosowano żadnej noty o tej treści, więc takie oświadczenie można próbować uznać za nieskuteczne wobec Niemiec, ale sprawa nie wygląda zbyt dobrze: oświadczenie złożył szef rządu umocowany do reprezentowania Państwa Polskiego, kierując je bezpośrednio do kanclerza Niemiec, w jego berlińskiej siedzibie.
11. Reparacje wojenne nie wyczerpują niemieckiej odpowiedzialności za zbrodnie popełnione i szkody wyrządzone w Polsce. Pozostaje jeszcze odpowiedzialność odszkodowawcza oparta na przesłankach politycznych i moralnych. Ale twierdzenie, że reparacje nam się na pewno nie należą, jest działaniem na szkodę Polski, skoro mamy mocne prawne argumenty za tym, że do zrzeczenia reparacji nigdy nie doszło.
12. Polski MSZ poszedł jeszcze znacznie dalej, oświadczając, że prowadzi rozmowy z Niemcami na temat „gestu zadośćuczynienia”. Wygląda na to, że MSZ odpuścił już nie tylko reparacje, ale także odpowiedzialność opartą na przesłankach polityczno-moralnych, i oczekuje już jedynie zadośćuczynienia symbolicznego".
Moje uwagi na temat zrzeczenia się reparacji.
— Zygfryd Czaban (@CDzwoni) July 3, 2024
1. Uchwała Rady Ministrów z 1953 r., pomijając już nawet okoliczności jej podjęcia i to czy jest w ogóle ważna, to dokument o charakterze wewnętrznym. Uchwały RM to swego rodzaju polecenia skierowane do podległych organów. Ich…