W Szkocji policja otrzymała zgłoszenie od farmera, że w oborze przebywa tygrys. Zgłoszenie zostało potraktowane bardzo poważnie. Budynek został otoczony. Po 45 minutach okazało się, że była to zabawka!
24-letni Bruce Grubb zadzwonił na policję, informując, że w oborze na jego farmie pod Glasgow grasuje tygrys i że obawia się, iż dziki kot może mu pozagryzać krowy.
– Teraz czuję się głupio, ale naprawdę myślałem, że to poważna sprawa. Nie wiedziałem, że tygrys jest wypchany. Wystraszyłem się nie na żarty – opowiadał dziennikowi „Scottish Sun”.
Policjanci potraktowali zgłoszenie poważnie. Pierwszy funkcjonariusz, który dotarł na miejsce miał być tak przerażony, że nie chciał wysiadać z radiowozu. Mundurowi przełamali strach i otoczyli dzikie zwierzę. Po dłuższej chwili okazało się, że mają do czynienia z pluszową zabawką.
Farmer nie został ukarany za fałszywe wezwanie. Policjanci poprosili go tylko, żeby dał im pluszaka na pamiątkę, ma bowiem zostać maskotką ich jednostki. Zagadką pozostaje, jak tygrys dostał się na farmę.