Donald Tusk próbuje straszyć Polaków polexitem. Tymczasem to on i jego partia w 2010 r. ułatwiły wystąpienie Polski z EU (PiS głosował przeciw temu pomysłowi). To on jest współodpowiedzialny za brexit. I to jego partia wypycha dziś Polskę z UE.
Podczas sobotniej konwencji PO Donald Tusk grzmiał: „PiS i Kaczyński chcą wyprowadzić Polskę z UE. Ja to wiem [...] Wczoraj był 17 września – ile jeszcze takich rocznic mamy sobie ufundować?”.
„Nie będzie żadnego polexitu, to wymysł propagandowy, który po wielokroć był stosowany wobec nas. Chcemy być w UE, ale jednocześnie chcemy pozostać suwerennym państwem” – odpowiada wytrwale Jarosław Kaczyński.
O tym, kto naprawdę dąży do uchylenia furtki do polexitu świadczą fakty. Wystąpienie z Unii Europejskiej zwykłą większością głosów może być dokonane w wyniku zmiany ustawy, dokonanej 5 października 2010 r. Rządził wtedy Donald Tusk, a w Sejmie przewagę miała Platforma Obywatelska. Możliwość tak prostego wyjścia z UE przegłosowano miesiąc po wizycie w Polsce rosyjskiego ministra spraw zagranicznych Siergieja Ławrowa w atmosferze zbliżenia z Rosją po katastrofie smoleńskiej.
W głosowaniu nad ustawą za przyjęciem projektu była Platforma Obywatelska, Lewica i PSL. „Za” głosował też Donald Tusk. Przeciw było Prawo i Sprawiedliwość, w tym Jarosław Kaczyński.
Ławrow z Tuska zadowolony
O tym, jak prorosyjski był to krok, świadczy komentarz Ławrowa: „Jestem bardzo zadowolony z udziału w naradzie polskich ambasadorów oraz z bilateralnej części mojej wizyty w Warszawie. Jestem przekonany, że dokonaliśmy dzisiaj bardzo pożytecznej pracy, która pozwoli zrealizować te wszystkie ustalenia, podjęte przez władze naszych państw tak, aby rozwiązać wszystkie problemy, które niestety jeszcze pozostają w naszych stosunkach i doprowadzić do tego, aby stosunki polsko-rosyjskie doszły do ostatecznej normalizacji, żeby budowane były na zasadach dobrego sąsiedztwa i prawdziwej współpracy”.
– Trzeba sobie zadać pytanie: dlaczego zmieniono wówczas prawo? Były ku temu trzy czynniki, Po pierwsze, opozycja była wówczas w rozsypce po katastrofie smoleńskiej. Po drugie, do Polski przyjechał Ławrow, który rządził się wówczas w Polsce, jak gdyby był szefem naszej dyplomacji. Po trzecie, Lecha Kaczyńskiego na stanowisku zmienił Komorowski, który, oczywiście, nie zawetował nowego zapisu – powiedział Tomasz Sakiewicz.
– Pomimo teoretycznej prounijności, Tusk dał w ten sposób Rosji prezent, który mógłby wykorzystać później hipotetyczny, wspierany przez Kreml, antyeuropejski rząd do zasiania chaosu w UE i w Polsce. Tusk znajdował się pod naciskiem Rosjan, bał się ich wiedzy o tym, jaką rolę odegrał w Smoleńsku. Ustąpił więc przed naciskiem – dodał publicysta.
Specjalne miejsce w piekle
Donald Tusk jest też współautorem brexitu. „Protekcjonalny pacan”, „diabelski euromaniak wymachujący widłami” – pisały o Tusku brytyjskie media. Nawet lewicowy „The Guardian” stwierdził, że ówczesny szef Rady Europejskiej „ma w sobie coś z chuligana”. „Ten mężczyzna nie ma manier, myślę że to co powiedział jest całkowicie nie do przyjęcia” – powiedziała Andrea Leadsom.
– Tusk ma duże doświadczenie, jeśli chodzi o brexit – powiedział Piotr Müller, przypominając, że Wielka Brytania wyszła z UE właśnie wtedy, kiedy przewodniczącym Rady Europejskiej był Donald Tusk. – Nie starczyło mu kompetencji politycznych, aby powstrzymać antyunijną retorykę w Wielkiej Brytanii, a później przez wiele miesięcy nie potrafił doprowadzić do skutecznych negocjacji, jeśli chodzi o umowę – stwierdził.
W przekonaniu o tym, że Bruksela nie wyciągnie ręki do szefowej rządu Jej Królewskiej Mości, utwierdził 6 lutego przewodniczący Rady Europejskiej Donald Tusk.
Premier Zjednoczonego Królestwa Theresa May zwróciła uwagę Donaldowi Tuskowi na język, którego użył pod adresem autorów brexitu. Jak stwierdziła stwierdzenie o „specjalnym miejscu w piekle” „nie było pomocne”.
– W rozmowie z przewodniczącym Tuskiem odniosłam się do języka, którego użył. Nie było to pomocne i spowodowało szeroką konsternację w Zjednoczonym Królestwie. Przypomniałam mu, że powinniśmy razem pracować, by zapewnić przyszłe bliskie relacje między Unią Europejską i Zjednoczonym Królestwem – dodała.
Polexit ma twarz Tuska
Zdaniem prof. Ryszarda Legutko podczas brexitu uwidoczniła się słabość Tuska na tym stanowisku. – W tej kwestii Tusk mógł odegrać pewną rolę pojednawczą, przyjąć pozycję pośrednika, który próbuje pogodzić różne stanowiska. Jego wypowiedzi nie były jednak dyplomatyczne. Jeden z polityków brytyjskiej Partii Konserwatywnej powiedział mi niedawno, że za każdym razem, gdy Tusk otwierał usta w sprawie brexitu, poparcie jego partii rośnie. Jego wypowiedzi dotyczące Wielkiej Brytanii były często jątrzące, a to jedna z jego umiejętności – powiedział.
Walka o skłócenie Polski z UE w wykonaniu polityków z otoczenia Tuska trwa. Elżbieta Bieńkowska, była wicepremier w rządzie Donalda Tuska, podczas Campusu Polska domagała się kar dla Polski. – Unia nie ma teraz wyjścia. Musi - logicznie patrząc - albo nałożyć dzienne kary finansowe, albo wstrzymywać finansowanie. To jest okropne, co ja mówię, bo mówię o własnym kraju. Ale nie może tak być, że rzeczywiście opowiadamy wszystkim, że jesteśmy wspólnotą wartości, a w środku dzieje się nagle coś takiego – powiedziała. – W tym budżecie, który rozpoczął się w tym roku, są pieniądze specjalne dla NGO-sów, które pójdą bezpośrednio z Brukseli. Dla wszystkich organizacji, które zajmują się praworządnością, tolerancją, dla wolnych mediów. I one będą składać wnioski bezpośrednio do Komisji – dodała.
„Dziś tak naprawdę Polexit ma twarz Tuska. On temat nakręca i okłamuje ludzi” – napisał na portalu Albicla poseł Kazimierz Smoliński. „Kłamiesz Panie Tusk i doskonale o tym wiesz” – stwierdził. „Jedyną osobą, która przez swoje działania może kiedyś doprowadzić do wyjścia Polski z UE to właśnie Tusk” – dodał Smoliński.