Talkin’ Things wykorzystuje technologię RFID i wprowadza rozwiązania, dzięki którym niepotrzebni stają się kasjerzy.
Polacy rozwijają znaną technologię RFID – system zdalnej identyfikacji radiowej. Informacja zawarta na metce może być automatycznie skanowana przez system bez konieczności zbliżania każdego produktu. Cały koszyk może zostać naliczony w sekundę! Z perspektywy klienta, to gigantyczne ułatwienie. Znika też ryzyko błędów i manipulacji, metki wszywane są na etapie produkcji.
Firma założona przed kilkoma laty przez Marcina Pilarza (32-letni absolwent finansów i rachunkowości na SGGW) specjalizuje się w produkcji etykiet NFC/RFID. Już na studiach rozpoczął pracę w Deutsche Banku, ale opuścił korporację po czterech latach, aby rozpocząć działalność na własny rachunek.
Jak wspomina Pilarz, inspiracją dla powstania Talkin’ Things była ochrona towarów przed podrabianiem za pomocą technologii NFC. Okazało się, że standard komunikacji RFID posiada znacznie więcej możliwości i korzyści. Nie chodzi tylko o uproszczenie sprzedaży na finalnym etapie, czyli w sklepie. Przejazd przez bramkę-czytnik całej palety produktów umożliwia określenie (bez czasochłonnego rozładowania), czy niczego na niej nie brakuje (zabezpieczenie antykradzieżowe lub potwierdzenie oryginalności) lub czy każde z opakowań było przewożone w odpowiedniej temperaturze.
Dziś w Polsce stosują tę technologię np. marki Decathlon czy Reserved, a o wprowadzeniu myślą także kolejne. Główny problem to cena jednej etykiety, ale naukowcy pracują już nad obniżeniem ceny tagów do jednego centa za sztukę.
Firma pozyskuje także finansowanie, po kilku latach doświadczeń do udziałowców dołączył m.in. fundusz Montis Capital (zasilony m.in. środkami PFR Ventures). Spółka zbudowała już najnowocześniejszą na świecie linię produkcyjną do tagów RFID/NFC i zainstalowała ją w Polsce. Dzisiaj Talkin’ Things zatrudnia 45 osób w czterech lokalizacjach – w Warszawie i Rzeszowie.