Nawet kilka godzin może potrwać przywracanie zasilania dużej części Białegostoku po pożarze baterii kondensatorów w Zakładzie Energetycznym w Białymstoku. Prądu nie ma kilkadziesiąt tysięcy mieszkańców, magistrat, niektóre szpitale czy wiele banków w centrum.
Do pożaru doszło przed godz. 9.00 w Zakładzie Energetycznym przy ul. Elektrycznej w Białymstoku. Jak podała Agnieszka Tyszkiewicz z PGE Dystrybucja S.A. Oddział Białystok, doszło do pożaru "baterii kondensatorów stacji wnętrzowej", a w związku z tym samoczynnego wyłączenia zasilania dużej części miasta.
Rzecznik prasowy podlaskich strażaków Marcin Janowski powiedział, że pożar został już ugaszony a sytuacja opanowana. Trwa przewietrzanie budynku z toksycznego dymu. Ocenił, że pożar nie był duży ale akcja trudna o tyle, że część urządzeń energetycznych była pod napięciem. Dlatego strażacy używali do gaszenia wyłącznie agregatu proszkowego.
Dokładnie nie wiadomo, jak duża część miasta nie ma prądu. Ale w ścisłym centrum zasilania nie ma m.in. Urząd Miejski w Białymstoku, wiele banków, sklepy, biura i kawiarnie.
Marian Maciejewski z Miejskiego Centrum Zarządzania Kryzysowego w Białymstoku powiedział PAP, że według jego wiedzy przywracanie zasilania może potrwać ok. dwóch godzin.