Gość Telewizji Republika, prezes Fundacji Łączka Tadeusz Płużański mówił o głośnej sprawie reakcji premiera na zafałszowane informacje w jednej z produkcji Netflixa.
Premier Mateusz Morawiecki napisał list do szefa Netflix w związku z nieścisłościami historycznymi w serialu "Iwan Groźny z Treblinki". Podkreślił, że ukazana w nim mapa Polski z zaznaczonymi obozami zagłady wprowadza w błąd i jest pisaniem historii na nowo. Premier liczy na poprawę błędu lub poinformowanie o nim widzów. - Naszym obowiązkiem jest czczenie pamięci i głoszenie prawdy o II wojnie światowej i Holokauście - wskazał premier w liście do szefa Netflix.
O tej sprawie w Telewizji Republika mówił Tadeusz Płużański.
- W tej produkcji, zobaczymy nie tylko jednego z niemieckich morderców ale i coś innego. Wydaje się, że nic wielkiego, tylko drobiazg, mapa. Ale czasem drobiazgi to wmanewrowanie w wielkie kłamstwo. Mapa Polski, pokazana w tym serialu pokazuje na świecie ludziom, że Polska nie była okupowana, tylko istniała jako samodzielne państwo i to w granicach, które obowiązywały od 45. roku - w granicach PRL. Fałszowanie istnienia państwa polskiego a nie okupacji niemieckiej zastosowane też przez polskie nazwy obozów. To sugeruje, że były polskie obozy zagłady by mordować żydów – wskazał historyk.
- Polacy mieli być straszni, mieli być mordercami a dziś niby my też mamy mieć mordercze zapędy. To plaga, która od wielu lat się ciągnie. Niektórzy mówią, że nie trzeba reagować na tak wysokim poziomie, ale trzeba. Nie tylko przez IPN, premier zabrał głos, to zbyt poważna sprawa – stwierdził Płużański.
Gość określił dotychczasową reakcję NETFLIX jako słabą, wskazując że platforma próbuje wkomponować zarzuty w inne wobec tego serialu.
- Jest on niezły, pokazuje że to Niemcy wybrali Hitlera nie jacyś naziści. Oni myślą, że to jeden z jakichś protestów. Dobrze, że prawda o Niemcach jest pokazywana, źle, że pokazuje się kłamstwa o Polsce. Kampania nienawiści wobec Polski jest wielka. Tak przedstawiana jest Polska za granicą za sprawą takich szkodników jak Gross czy Engelking – stwierdził Płużański.
Czytaj także:
Bartosik: pierwszy raz widziałem, by ktoś wspomagał się komórką przy śpiewaniu hymnu