- Po Andrzeju Przewoźniku i Januszu Kurtyce, którzy zginęli pod Smoleńskiem, a którzy za życia walczyli o prawdę o Żołnierzach Niezłomnych, na straży pamięci historycznej stanął Krzysztof Kunert. Tylko że zaczął od upamiętnienia czerwonoarmistów, a dziś nie odpowiada na listy ani nasze ani tzw. "rodzin łączkowych”. Stawia je w podobnej sytuacji braku informacji, w jakiej rząd postawił "rodziny smoleńskie” - mówił na Antenie Telewizji Republika prezes Fundacji "Łączka" Tadeusz Płużański.
- Nie ma co liczyć w tym roku na 3. etap prac ekshumacyjnych w kwaterze „Ł”. IPN miał kilka miesięcy na wydanie decyzji ws. ekshumacji. Teraz unika kontaktu z naszą fundacją i nie odpowiada na nasze listy. IPN nadaje się do wymiany - mówił Plużański.
Jak dodała obecna w studio wiceprezes Fundacji "Łączka" Beata Sławińska, budżet na to przedsięwzięcie jest. - Prezes IPN-u Łukasz Kamiński obiecywał, że prace te ruszą wiosną, a ta się kończy za dwa tygodnie i nie mamy żadnej informacji - dodała.
Zdaniem przedstawicieli fundacji nie ma woli politycznej, by z dołów śmierci wydobyć bohaterów walki z sowieckim terrorem.
- To dlatego, że szczątki bohaterów leżą pod grobami pochowanych tam w latach 70. ubeków - wyjaśniała Sławińska.
- A minęło wystarczająco dużo czasu od pozytywnej opinii ws. pochówku bohaterów z kwatery „Ł” wydanej w zeszłym roku przez prezydenta Bronisława Komorowskiego - mówił z kolei Płużański.
- Niezłomni z trudem wracają do naszej pamięci i jest wiele środowisk, które to blokują, a niestety IPN i Rada Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa się temu poddają. Wszystko gotowe, czekamy tylko na wolę polityczną. A tej nie ma. Będzie za to wola, żeby towarzysza generała Jaruzelskiego pochować w Alei Zasłużonych, jest wola, żeby nękać ludzi, którzy domagają się prawdy o Zygmuncie Baumanie i ścigać tych, którzy chcą usunięcia pomnika sowieckiego kata z Pieniężna - skomentował sprawę historyk.
