Płk Wroński: w końcu przestaliśmy udawać, że u nas nie ma szpiegostwa
Gościem Marcina Bąka w programie Telewizji Republika ,,Wolne głosy - wieczorem\'\' był płk Piotr Wroński, były oficer służb specjalnych – Jeszcze pracując w agencji wywiadu, jeszcze za czasów PO, jeszcze przed Smoleńskiem, myśmy notowali wielokrotnie aktywność wywiadu chińskiego, wskazywaliśmy to z konkretami dosłownie tą aktywność i niestety nie było żadnego odzewu politycznego a wręcz odwrotnie, nikt nas nie słuchał, wręcz nas wyśmiano - mówił w programie.
– Media doniosły dzisiaj, że we wtorek zostały zatrzymane dwie osoby, którym postawiono zarzuty szpiegostwa na rzecz Chin. Jeden jest obywatelem Chin, drugi obywatelem Polski. Czy dla pana jako fachowca, było to w jakiś sposób zaskakujące? - zapytał Marcin Bąk.
– Było sensacyjne, bo wreszcie się w Polsce coś ruszyło. Sensacyjne na plus. Chciałbym pogratulować ABW, bo skoro mają tak mocne papiery, że sąd zgodził się na areszt, to oznacza, że mogli dorwać środki łączności, dokonać pewnego rodzaju gry operacyjnej, także mieć twarde dowody. W sprawach o szpiegostwo tego typu, szczególnie przeciwko Chińczykom jest to bardzo trudne, ponieważ Chińczycy działają trochę inaczej niż to widzimy w filmach. Moje gratulacje, bo Chińczyków jest trudno złapać i chyba to pierwszy przypadek w Polsce - mówił pułkownik Wroński.
– Jest to na pewno pozytywne, bo widać wyraźnie, że coś się w końcu ruszyło, coś się dzieje i w końcu przestaliśmy udawać, że u nas nie ma szpiegostwa, tylko zaczęliśmy łapać szpiegów. A jest to o tyle negatywne, że jest szpieg, który mógł zajść tak wysoko i być w takim miejscu - powiedział gość Telewizji Republika.
– Ten Chińczyk był to najprawdopodobniej ktoś w rodzaju oficera rozprowadzającego, tym bardziej, że jak wiem z doświadczenia Chińczycy raczej na takim stanowisku, Rosjanie zresztą podobnie w innych punktach swojego przemysłu, nie umieszczają ludzi przypadkowych. Na pewno był to człowiek wykształcony, który miał określone zadania, które wykonywał. Został złapany, jest to obywatel chiński. Nie sądzę, żeby mu się coś złego stało. To już są kwestie różnego rodzaju utargów zakulisowych. Dla mnie najgorszą sprawą jest niestety ten polski element - dodawał.
– Jeszcze pracując w agencji wywiadu, jeszcze za czasów PO, jeszcze przed Smoleńskiem, myśmy notowali wielokrotnie aktywność wywiadu chińskiego, wskazywaliśmy to z konkretami dosłownie tą aktywność i niestety nie było żadnego odzewu politycznego a wręcz odwrotnie, nikt nas nie słuchał, wręcz nas wyśmiano - powiedział pułkownik Piotr Wroński.