– Potrzeba decyzji o przywróceniu obrony terytorialnej – mówił w programie „Dzisiaj po południu” pułkownik Józef Marczak. – Tradycja Armii Krajowej to najcenniejsza dla Polski wiedza, którą należy wykorzystać do stworzenia obrony współczesnej polski – podkreślał wykładowca Akademii Obrony Narodowej.
Płk Marczak tłumaczył, że każda armia składa się z dwóch elementów, wojska operacyjnego i armii obrony terenowej, takiej jak AK. – Polska w 39. miała tylko armię terytorialną i dlatego powstało ZWZ, później przekształcony w AK – wyjaśniał. – Armia terytorialna nie potrzebuje ciężkiego sprzętu, działa w swoim, znanym terenie, co stwarza jej przewagę nad ewentualnym agresorem – ocenił wykładowca AON. Jego zdaniem największa nauka z tradycji Armii Krajowej i z Powstania Warszawskiego to zbudowanie komponentu terytorialnego armii.
– Polskie państwo podziemne, które już funkcjonowało podczas powstania styczniowego było fenomenem na skalę światową, kontynuowaną tę tradycję w czasie II wojny światowej – mówił dr Paweł Makowiec. Przedstawiciel stowarzyszenia ObronaNarodowa.pl podkreślał, że ZWZ i później AK okręgu warszawskiego to była „żmudna budowa od podstaw sił, które miały być gotowe do opanowania miasta w momencie wybuchu powstania. – II Wojna światowa to dla nas nauka, żeby nie musieć tworzyć tego typu armii terytorialnej w warunkach wojennych. Dobrze wyposażone i przeszkolone wojsko terytorialne, przygotowane do walki nieregularnej stanowi ogromne zagrożenie dla potencjalnego agresora – ocenił dr Makowiec.
– Chciałbym, żebyśmy skorzystali z tej nauki, która płynie z polskiej historii – stwierdził z kolei insp. Marcin Waszczuk, komendant główny Związku Strzeleckiego „Strzelec”. – Obrona terytorialna to ma być wymiar bezpieczeństwa wewnętrznego państwa, nie tylko wobec najeźdźcy, to też będzie pomocne w przypadku klęsk żywiołowych – podkreślał. Waszczuk przypomniał, że to „najtańszy komponent obronny polskiej armii”.
– Po prostu potrzeba decyzji o przywróceniu obrony terytorialnej – zaapelował na koniec płk Józef Marczak.