Gościem red. Doroty Kani w drugiej części programu „Dziennikarski Poker” był Stanisław Pięta, były polityk, przedsiębiorca.
Na czym polega Pana praca zawodowa?
– Jestem doradcą do „trudnych spraw”. Mam swoje doświadczenia własne, mam też dobre doświadczenia. W sytuacjach kryzysowych okazuje się, że działają na rynku firmy, które zajmują się ratowaniem innych firm, które popadają w pewne kłopoty, bardzo często nie z własnej winy, tylko na skutek np. jakichś nieuczciwych działań konkurencji. Moja rola polega na rozładowywaniu konfliktu, na szukaniu porozumienia, poszukiwaniu pewnej drogi komunikacji w budowaniu tego zestawu argumentów, któe mogą być przydatne w deeskalacji konfliktu. Tak się czasami zdarza, że firma popada w pewien konflikt z np. lokalną społecznością, albo z samorządem i działają profesjonalne instytucje, które redukują te napięcia. Okazuje się, że moje doświadczenia i pozytywne i mniej pozytywne, pewna zdolność do zachowania zimnej krwi, są przydatne. Także radzę sobie, pracuję wyłącznie dla instytucji, podmiotów prywatnych- powiedział Pięta w Telewizji Republika.
Są to, jak Pan powiedział, wyłącznie podmioty prywatne. Myśli Pan że byłoby zaraz dociekanie przez media jacy koledzy ze spółek Skarbu Państwa Panu pomogli?
– Być może kogoś by to interesowało. Jestem osobą prywatną, posiadam pewne doświadczenie, pewne umiejętności i kompetencje, ale dzisiaj jestem osobą prywatną, chociaż staram się pomagać bezinteresownie tam, gdzie jestem o to proszony, w sytuacjach, które dotykają poszczególne osoby. Wielu ludzi uważa, że ktoś taki jak ja może być jeszcze przydatny, pomocny. Nie zostawiam tych spraw, tylko przekazuję kolegom parlamentarzystom, bo to są często sprawy z różnych części kraju. Nie chcę żeby Ci ludzie czuli się jakoś odepchnięci czy zlekceważeni, staram się pomagać tam, gdzie to jest możliwe- wyjaśnił były polityk.
Jest Pan również zaangażowany w Stowarzyszenie, które działa na terenie Pana miejsca zamieszkania, również dotyczące pomocy.
– Tak, chodzi o Stowarzyszenie Wolność i Niezawisłość. Jest to Stowarzyszenie działające na rzecz wychowania patriotycznego, proobronnego i promocji strzelectwa. Jestem zwolennikiem promowania strzelectwa. Uważam, że jeżeli obywatel, który nie jest przestępcą, nie jest osobą chorą psychicznie, chce posiadać broń, to nie widzę powodów, dla których należałoby mu odmawiać. To, że w rękach prywatnych, w Polsce, jest stosunkowo bardzo niewiele egzemplarzy broni, jest jednym z powodów spadku naszych możliwości obronnych. Proszę zwrócić uwagę, że nie ma broni w rękach prywatnych, albo jest jej bardzo niewiele, nie ma od wielu już lat w szkole przysposobienia obronnego. Różnego rodzaju sekcje strzeleckie to bardzo cenne inicjatywy, natomiast jeśli popatrzymy na to z szerszej perspektywy i pamiętamy o tym, że od kilkunastu już lat nie ma zasadniczej służby wojskowej. Wojska Obrony Terytorialnej to znaczący postęp, ale niestety liczba mężczyzn zdolnych do posługiwania się bronią systematycznie maleje i nie zmieniają tego ani wysiłki w kierunku reformy klas wojskowych, ani powstanie WOT, ani Legia Akademicka- ocenił Stanisław Pięta.
To co zrobić?
Wydaje mi się, że powinniśmy zwrócić się w kierunku tych krajów, które mają już tutaj istotne doświadczenia. Mówię o Finlandii, Szwajcarii, Szwecji, może nie o Izraelu, chociaż tam też są bardzo ciekawe rozwiązania. Mały, mówię tutaj o liczbie ludności, sympatyczny kraj- Finlandia, który zamieszkuje nieco ponad 5 mln mieszkańców. W tym kraju, w ciągu jednej doby wojsko może się zmobilizować w liczbie 270 tys. żołnierzy- powiedział Pięta.