Wołodymyr Żurawlow w Republice po wyjściu z aresztu: „Wierzyłem, że polski sąd będzie sprawiedliwy”
To pierwszy wywiad Wołodymyra Żurawlowa po decyzji Sądu Okręgowego w Warszawie, który odmówił jego ekstradycji do Niemiec i uchylił tymczasowy areszt. Ukraiński przedsiębiorca, oskarżony przez stronę niemiecką o udział w wysadzeniu gazociągu Nord Stream, opowiedział o swoich odczuciach i przebiegu procesu. W studiu Republiki wystąpił wraz ze swoim obrońcą, mecenasem Tomaszem Paprockim.
Sprawa, która odbiła się echem w całej Europie
Sprawa Wołodymyra Żurawlowa, obywatela Ukrainy zatrzymanego w Polsce wiosną 2024 roku na wniosek niemieckiej prokuratury, od miesięcy budziła duże zainteresowanie opinii publicznej w całej Europie. Niemcy domagali się jego ekstradycji, zarzucając mu udział w sabotażu gazociągu Nord Stream, do którego doszło jesienią 2022 r. na dnie Morza Bałtyckiego. Po serii posiedzeń sądowych w Warszawie, 17 października 2025 r. zapadła decyzja Sądu Okręgowego, który odmówił wydania Żurawlowa stronie niemieckiej i uchylił wobec niego tymczasowy areszt.
Orzeczenie ma wymiar nie tylko prawny, ale i polityczny — zwłaszcza w kontekście trwającej wojny na Ukrainie oraz sporów o odpowiedzialność za zniszczenie gazociągu, które stało się jednym z najbardziej tajemniczych epizodów konfliktu. Żurawlow, który w Polsce prowadzi działalność gospodarczą, nie krył wzruszenia po wyjściu z aresztu:
— Bardzo byłem zadowolony i wierzyłem, że polski sąd będzie prawdziwy wobec mnie i wyrok będzie po mojej stronie — powiedział w rozmowie z Republiką.
Przyznał, że nie spodziewał się tak szybkiego rozstrzygnięcia i podkreślił, że decyzja sądu daje nadzieję nie tylko jemu, ale i innym obywatelom Ukrainy:
— To mnie bardzo cieszy, że polski sąd uznał, że Ukraińcy mogą być chronieni przez prawo w Polsce i w Unii Europejskiej. Żaden Ukrainiec, który broni swojego kraju, nie powinien być ścigany w innych państwach — zaznaczył.
Obrońca Żurawlowa, mec. Tomasz Paprocki, podkreślił wagę decyzji sądu, który odmówił wydania jego klienta stronie niemieckiej:
— To bardzo ważne postanowienie. Sąd jasno wskazał, kto jest agresorem, a kto się broni. To sygnał dla Europy, że obywatele Ukrainy nie mogą być karani za działania wymierzone w Rosję, państwo-agresora — powiedział Paprocki.
Dodał, że sąd zwrócił uwagę również na brak jurysdykcji Niemiec w sprawie czynu, który miał rzekomo zostać popełniony na wodach międzynarodowych.
— Sędzia poszedł dalej, wskazując, że Niemcy nie mają prawa ścigać obywateli za zdarzenia poza swoim terytorium. To bardzo ważny sygnał, również w kontekście prawa międzynarodowego — wyjaśnił adwokat.
Żurawlow, zapytany o oskarżenia niemieckiej prokuratury o udział w wysadzeniu Nord Stream 2, stanowczo zaprzeczył:
— Nie popełniłem żadnego przestępstwa przeciwko Niemcom. To absurd. Jeśli oskarża się mnie, bo jestem nurkiem, to każdy nurek z Ukrainy może być tak samo oskarżony — powiedział.
Podkreślił, że informacja o tym, iż Berlin go poszukuje, była dla niego ogromnym szokiem:
— Byłem zaskoczony, nie wiedziałem, o co chodzi. To było dla mnie dziwne i niesprawiedliwe — dodał.
Mecenas Paprocki zaznaczył, że wyrok ma znaczenie precedensowe:
— Sąd uznał, że w kontekście wojny sprawiedliwej, jeśli ktoś się broni i nawet wyrządza coś agresorowi, nie może z tego tytułu odpowiadać karnie. To jest bardzo ważna wykładnia prawa międzynarodowego — powiedział.
Zapytany, czy ma przypuszczenia, dlaczego to właśnie on został wskazany przez niemiecką stronę jako podejrzany, Żurawlow odparł:
— Nie wiem, dlaczego mnie ścigają. Nie zrobiłem nic złego. Gdybym wiedział, po co to wszystko, powiedziałbym to wprost — wskazał.
Żurawlow przyznał, że w czasie pobytu w areszcie czuł ogromne wsparcie ze strony rodziny, przyjaciół, a także Polaków:
— Dziękuję wszystkim — Polakom i Ukraińcom — którzy mnie wspierali, kiedy byłem w areszcie. To dla mnie bardzo ważne — powiedział.
Mecenas Paprocki ujawnił, że do sądu wpłynęły poręczenia z Polski, Ukrainy, a nawet ze Stanów Zjednoczonych i Japonii:
— To pokazuje ogromne zainteresowanie i solidarność ze sprawą mojego klienta. To nie była tylko kwestia jednego człowieka, ale sprawa symboliczna dla wielu — dodał adwokat.
Decyzja Sądu Okręgowego w Warszawie nie jest jeszcze prawomocna:
— Prokuratura ma czas do poniedziałku na złożenie zażalenia, ale mam nadzieję, że tego nie zrobi. Jeśli decyzja się utrzyma, pan Żurawlow będzie mógł spokojnie żyć i pracować w Polsce — poinformował mecenas Paprocki.
Prawnik zapowiedział, że kolejnym krokiem będzie doprowadzenie do wycofania europejskiego nakazu aresztowania przez stronę niemiecką:
— To będzie teraz kwestia polityczna i dyplomatyczna. Liczę, że po dzisiejszym orzeczeniu Niemcy zastanowią się, jak stosować prawo w kontekście trwającej wojny — podsumował.
Źródło: Republika
Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca.
Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.
Jesteśmy na Youtube: Bądź z nami na Youtube
Jesteśmy na Facebooku: Bądź z nami na FB
Jesteśmy na platformie X: Bądź z nami na X