Chcemy z taką samą powagą jak kredytobiorców "frankowych" traktować kredytobiorców, którzy są zadłużeni w złotych – powiedział wicepremier, minister gospodarki Janusz Piechociński.
Piechociński, prezentując nowe rozwiązania dla "frankowiczów", podkreślił, że "wchodzimy w nową erę". – Potwierdza się w niej, jak bardzo jesteśmy uzależnieni od sytuacji na rynkach globalnych – mówił.
Zwrócił uwagę, że perspektywy zmiany kursu franka są niepewne. Poinformował, że na koniec 2014 r. wartość kredytów mieszkaniowych zaciągniętych przez gospodarstwa domowe wyniosła 350 mld zł. Blisko 190 mld zł to kredyty złotowe, 130 mld zł nominowane we franku szwajcarskim i blisko 30 mld zł w innych walutach.
– Po pierwsze, uwzględnienie przez banki ujemnej stawki LIBOR, po drugie, umożliwienie zainteresowanym kredytobiorcom bezprowizyjnej zamiany waluty kredytu z franków na złote po kursie równym średniemu kursowi NBP w dniu przewalutowania, po trzecie, wprowadzenie tzw. wakacji kredytowych na trzy lata - także dla kredytów złotowych - oraz wprowadzenie limitu wysokości raty na poziomie z końca 2014 r. Czwarta rekomendacja to odstąpienie od żądania dodatkowego zabezpieczenia kredytu z tytułu zmian kursowych – powiedział Piechociński.
15 stycznia szwajcarski bank centralny (SNB) ogłaszając nieoczekiwanie, że uwalnia kurs swojej waluty, spowodował panikę na rynku. Dotychczas SNB utrzymywał sztywny kurs, co oznaczało, że euro nie mogło kosztować mniej niż 1,20 franka. Decyzja SNB sprawiła, iż frank mocno zyskał na wartości, w tym wobec złotego. Tego dnia za franka trzeba było zapłacić rekordowe 5,19 zł, choć dzień wcześniej wyceniano go na 3,57 zł. Tak istotny wzrost notowań franka stał się problemem dla ok. 550 tys. polskich kredytobiorców zadłużonych w tej walucie.