Parys: Merkel nie jest adwokatem Ukrainy, ale Rosji
– Kanclerz Niemiec dużo mówiła w Kijowie. Ale nie powiedziała, że Rosja jest agresorem, nie wezwała Putina do wycofania wojsk i terrorystów; mówiła o tym, że integralność terytorialna Ukrainy ma być zabezpieczona, ale nie podała konkretnie, w jaki sposób Zachód w jej zabezpieczeniu ma pomóc – mówił w Telewizji Republika dr Jan Parys, b. minister obrony narodowej.
Kanclerz Niemiec Angela Merkel złożyła wizytę w Kijowie w Dzień Flagi Państwowej oraz tuż przed świętem Dnia Niepodległości Ukrainy. Prezydent Poroszenko nazwał kanclerz „dobrym przyjacielem i silnym adwokatem Ukrainy”; zaznaczył, że w ciągu ostatnich dwóch miesięcy przeprowadził z nią ponad 20 rozmów telefonicznych, co – jak podkreślił – bardzo pomogło jego państwu w obronie swych interesów.
Zupełnie inne zdanie na temat intencji Merkel wobec Ukrainy wyrazili zaproszeni do Telewizji Republika eksperci.
– Przemówienie wygłoszone przez kanclerz w Kijowie było jałowe. Pojawił się tam tylko jeden konkret – obietnica 500 mln euro na odbudowę Donbasu. Reszta intencji Niemiec wobec Ukrainy pozostaje niejasna. Było też wyrażenie nadziei – moim zdaniem zupełnie nierealnej – że rozmowy na szczycie w Mińsku, czyli de facto spotkaniu Unia Celna-Ukraina, przyniosą pozytywne rezultaty – powiedział Jarosław Guzy, ekspert ds. międzynarodowych.
Z kolei w opinii Jerzego Targalskiego Merkel po to była w stolicy Ukrainy, by "zmiękczyć Poroszenkę przed rozmowami w Mińsku". – Niemcy chcą sterować polityką Europy wobec wojny na Ukrainie, a USA na to pozwalają – zauważył politolog.
Guzy zauważył, że w większości politycy ukraińscy dobrze odczytują prawdziwe intencje Niemiec. – Jednak premier Jaceniuk powiedział wyraźnie, że aby zakończyć tę wojnę, trzeba powrócić do rozmów genewskich, w których uczestniczyły Stany Zjednoczone, a nie do rozmów berlińskich, gdzie udział brali jedynie szefowie dyplomacji Ukrainy, Rosji, Francji i Niemiec – wyjaśnił.
– O rozejmie nie ma co mówić w obecnej sytuacji. Ukraina ma dwa wyjścia: albo pozostawi terrorystów w spokoju i wówczas straci zupełnie część swoich ziem na wschodzie, albo będzie prowadziła operację antyterrorystyczną do skutku. Innej drogi nie ma – powiedział Parys. Dodał, że nasz wschodni sąsiad powinien mieć wsparcie militarne z Zachodu. – Mówię tu też o wsparciu lotniczym. USA zdecydowały się na zbombardowanie pozycji ekspansywnego Państwa Islamskiego w Iraku. Precedens więc jest. A gdyby postąpiły tak samo z terrorystami, Putin nie mógłby nic zrobić, bo od dawna deklaruje, że Rosja nie ma nic wspólnego z dywersantami destabilizującymi Ukrainę – wyjaśnił.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: