Przemyscy policjanci wypchnęli okno i wyważyli dwoje drzwi, by wejść do pomieszczenia, w którym na podłodze leżała starsza kobieta. Funkcjonariuszy powiadomiła pracownica PCK, która nie mogła skontaktować się ze swoją podopieczną. Okazało się, że 74-latka przewróciła się i nie była w stanie sama wstać, leżała tak od kilku dni. Kobieta trafiła pod opiekę zespołu pogotowia ratunkowego i została przewieziona do szpitala.
Dyżurny przemyskiej jednostki otrzymał w zeszłym tygodniu informację od zaniepokojonej pracownicy PCK, że nie może skontaktować się w żaden sposób ze swoją podopieczną. Zgłaszająca oświadczyła, że kobieta mieszka sama, a z uwagi na swój wiek i stan zdrowia, nie opuszcza mieszkania.
Na miejsce został skierowany patrol z wydziału wywiadowczo-interwencyjnego. Nikt nie reagował na długotrwałe dzwonienie i wołanie. Bramka była zamknięta na łańcuch. W pewnym momencie funkcjonariusze zauważyli, jak w oknie rusza się firanka, co wskazywało, że ktoś jednak jest w domu i może potrzebować pomocy. Policjanci przeskoczyli ogrodzenie i weszli na posesję. Wszystkie drzwi kamienicy były zamknięte, na wołanie w dalszym ciągu nikt nie odpowiadał.
Policjanci obeszli dom dookoła i od strony tarasu zauważyli stare okno, które wypchnęli, po czym weszli do budynku. Na parterze nikogo nie zastali. Na piętrze trafili na przeszkodę w postaci zamkniętych od środka drzwi. Słychać też było okropne ujadanie psa. Po wyważeniu drzwi, policjanci zobaczyli na podłodze leżącą, starszą kobietę. Była przytomna, jednak bardzo osłabiona.
Jak się okazało, 74-latka przewróciła się na podłogę w pokoju kilka dni wcześniej. Upadając uszkodziła sobie nogę i nie mogła się ruszyć. Policjanci po udzieleniu starszej pani niezbędnej pomocy, wezwali na miejsce pogotowie, które przewiozło kobietę do szpitala.