- Fidela Castro można porównać z Hitlerem, obaj byli „takimi dobrymi socjalistami” z tą różnicą, że Fidel osobiście zabijał ludzi. Są filmy, na których można zobaczyć, jak Castro nad dołami, pod drzewami strzela ludziom w tył głowy. Kto chce czcić Fidela, chyba właśnie upadł na głowę. Pytaniem pozostaje, co dalej w Kubie? Czy Raul Castro, brat Fidela, który także z nim zabijał, będzie w stanie utrzymać istniejącą na Kubie sytuację? Czy na Kubę „napadnie demokracja” i zamieni się w drugą Libię? - mówił w "Politycznym podsumowaniu tygodnia" Rafał Otoka-Frąckiewicz.
"Castro można porównać z Hitlerem"
Goście Jacka Ożoga w „Politycznym podsumowaniu tygodnia” komentowali reakcje europejskich polityków na śmierć Fidela Castro oraz podsumowali celne wystąpienie Marka Jurka w Parlamencie Europejskim, który domagał się minuty ciszy dla ofiar dyktatury Castro na Kubie.
- Elity europejskie są tak ogłupiałe, ze to przechodzi ludzkie pojęcie. Kuba przez lata była objęta embargiem - wiadomo za co. Tu chodziło o terror, plutony egzekucyjne, śmierć tysięcy ludzi. Cieszy, że polski eurodeputowany wykazał się instynktem, który pozwolił mu nazwać rzeczy po imieniu – chwalił wystąpienie Jurka Adam Borowski, wydawca i były opozycjonista.
- Fidel Castro i Che Guevara mordowali ludzi za to że byli homoseksualistami, że słuchali muzyki rockowej i Carlosa Santany, a dzisiaj są wychwalani. Fidela Castro można porównać z Hitlerem, obaj byli „takimi dobrymi socjalistami” z tą różnicą, że Fidel osobiście zabijał ludzi. Są filmy, na których można zobaczyć, jak Castro nad dołami, pod drzewami strzela ludziom w tył głowy. Kto chce czcić Fidela, chyba właśnie upadł na głowę. Pytaniem pozostaje, co dalej w Kubie? Czy Raul Castro, brat Fidela, który także z nim zabijał, będzie w stanie utrzymać istniejącą na Kubie sytuację? Czy na Kubę „napadnie demokracja” i zamieni się w drugą Libię? - zastanawiał się Rafał Otoka-Frąckiewicz z portalu rewelacje.pl.
Warto przypomnieć, że to za sprawą Kuby i ustawienia na terytorium wyspy rakiet z głowicami jądrowymi w latach 60. świat stanął na skraju wojny. Castro miał nawet pretensje do Chruszczowa, że ten odpuścił – dodał Borowski.
"Elity czerpią już teraz z mułu"
W dalszej części programu goście rozmawiali o decyzji Francois Hollande'a, który zrezygnował z ubiegania się o kolejną kadencję na fotelu prezydenta Francji.
- Juncker ciepło mówił o Castro, a wcześniej mówił o Trumpie jako faszyście i zbrodniarzu. Na ile to jest poważne? Może być poważne, bo to są ludzie pokolenia '68, rewolucji trockistowskiej, dla których Castro to może być bohater, który wdrażał na Kubie idee, o które oni walczyli – tłumaczył Otoka-Frąckiewicz.
- Hollande po tym, kiedy mówił, że nie będzie kandydował, dostrzec mógł wzrost poparcia. Idąc do poprzednich wyborów miał ogromne poparcie, ale ten potencjał kompletnie zmarnotrawił. Przegrał z powodu imigrantów, bo nie zrobił nic, aby zatrzymać tę falę. Nie okazał się przywódcą państwa francuskiego i przez to przegrał. Okazało się też wówczas, że to imigranci regulują sytuację wewnętrzną państw europejskich – dodał publicysta.
- To pokolenie '68 pogubiło się ze swoją „mądrością etapu”. Teraz ta mądrość wymaga tego, żeby zatrzymać radykalizację postaw, a tymczasem dzieje się odwrotnie. Hollande spada z rynku politycznego, lewica francuska jest w kryzysie, na kompletnym dnie. Zostają tylko ortodoksi rozwiązujący sprawy na ulicach. Jeśli Schulz kandyduje na MSZ Niemiec, to oznacza że elity się skończyły i czerpią z mułu – zauważył Otoka-Frąckiewicz.