Bloger foros z naszeblogi.pl przypomniał, że tak potępiający ułaskawienie przez prezydenta Dudę ministrów Kamińskiego i Wąskika reprezentanci środowisk lewackich i "liberalnych" (w tym przypadku cudzysłów jest konieczny) nie zająkną się ani półsłówkiem, że ich guru Kwaśniewski także dokonał w trakcie swojej kadencji ułaskawienia człowieka nie skazanego - Ryszarda Kalisza.
Chodzi o sprawę o pomówienie, którą z oskarżenia prywatnego wytoczył Kaliszowi białostocki radny Jacek Żalek. Pod koniec października 2005 roku białostocki sąd okręgowy jako sąd drugiej instancji warunkowo umorzył postępowanie w tej sprawie, ale nakazał Kaliszowi zapłacić na rzecz oskarżyciela posiłkowego osiem tysięcy złotych zadośćuczynienia.
Jak przypomina foros, "proces o pomówienie dotyczył wypowiedzi Kalisza, związanej z zajściami na wiecu przedwyborczym ubiegającego się o reelekcję Aleksandra Kwaśniewskiego we wrześniu 2000 roku przed Pałacem Branickich w Białymstoku. Kalisz był wówczas szefem jego sztabu wyborczego. Na wiecu doszło do przepychanek między zwolennikami i przeciwnikami prezydenta, kilka osób zatrzymała policja. Wśród nich był Jacek Żalek, ówczesny szef podlaskiego sztabu wyborczego kontrkandydata Kwaśniewskiego - Mariana Krzaklewskiego."
Wobec trzech z siedmiu zatrzymanych wówczas osób, w tym Żalka, sprawa trafiła do sądu, który po długim procesie jego sprawę warunkowo umorzył (od zarzutu czynnej napaści na policjantów go uniewinniono), a dwóch innych młodych mężczyzn skazał na więzienie w zawieszeniu.
Kilka dni po zajściach na wiecu Kalisz bardzo krytycznie odniósł się do tej sprawy na antenie jednej z rozgłośni radiowych, mówiąc, że w zamieszkach brali udział członkowie sztabu Mariana Krzaklewskiego.
"Rok po wydarzeniach na wiecu Żalek skierował do sądu prywatny akt oskarżenia, bo uznał, że Kalisz naruszył jego dobre imię, pomawiając go "o zorganizowanie, a następnie kierowanie uzbrojoną w noże i gazy obezwładniające grupą osób zakłócających wiec Aleksandra Kwaśniewskiego". Sąd uznał, że rzeczywiście doszło do pomówienia, ale ze względu na nieznaczny stopień społecznej szkodliwości czynu postępowanie warunkowo umorzył. Kalisz ma jednak Żalkowi zapłacić 8 tys. zł zadośćuczynienia (...) Przewodnicząca wydziału karnego Sądu Rejonowego w Białymstoku Marzenna Roleder powiedziała, że jest to odnotowywane w rejestrze, ale to nie jest skazanie. Warunkowe umorzenie postępowania to nie jest skazanie, to danie okresu próby. Po to wymyślono tę instytucję, by dana osoba nie figurowała jako skazana - dodała sędzia", czytamy w blogu forosa.
Sprawa miała jednak dalszy ciąg.
W Gazecie Wyborczej nr 293 z dnia 17 grudnia 2005 roku Ewa Siedlecka w artykule pt. „Sobotka nie idzie siedzieć” napisała: "Razem z Sobotką prezydent ułaskawił wczoraj 12 innych osób, w tym Ryszarda Kalisza, b. szefa swojej kancelarii, który był skazany na 8 tys. zł grzywny za znieważenie białostockiego radnego podczas prezydenckiej kampanii wyborczej przed pięciu laty”.
Dodajmy jeszcze, że: gdy prezydent Kwaśniewski ogłosił łaskę trwała procedura odwoławcza od wyroku: obie strony zgłosiły kasację.