Najwspanialszy polski wiek, XVI, nazywany słusznie złotą epoką, poprzedziło sto lat jednoczenia ziem polskich i następne sto lat budowania międzynarodowych unii, najpierw z Węgrami, a potem z Litwą, a przez to i Rusią. Ogromne państwo kontrolowało znaczną część handlu w regionie, rozkwitło kulturalnie i wreszcie długo było niepobite militarnie. To był właśnie okres wielkich triumfów najlepszej ówczesnej formacji zbrojnej świata – husarii - pisze redaktor naczelny "Gazety Polskiej" Tomasz Sakiewicz.
Złota epoka skończyła się w połowie wieku XVII, kiedy Rzeczpospolitą zaczęły pustoszyć wielkie wojny. Rozpoczął się proces, który sto lat później doprowadził do rozbiorów. Rzeczy nie działy się nagle, a obserwatorzy z pozycji nawet jednego pokolenia łatwo mogli zlekceważyć zagrożenia. Zwycięskie wojny dawały nadzieję, że Polacy zawsze jakoś sobie poradzą. Nadzieję złudną, bo za błędy przodków zapłaciły następne pokolenia. Płaciliśmy niewolą i krwią tysięcy powstańców. Trzeba było kolejnego wieku wysiłków i międzynarodowej koniunktury, by odbudować choćby częściowo dawne państwo. Historia pozwoliła nam doświadczyć i wielkości, i upadku. Jedno i drugie spowodowane było decyzjami politycznymi przodków.
Złota era to efekt umiejętnego zawierania sojuszy, ale też dobrych wodzów i silnej armii. Upadek wynikał dokładnie z odwrotności tych działań, słabej armii i kłótni z sojusznikami, szczególnie z Kozakami. Nie ma dzisiaj znaczenia, kto bardziej zawinił, liczy się skutek. W takich awanturach każdy ma dosyć argumentów, by udowodnić swoje racje.
Troska o Rzeczpospolitą polega na tym, by wybiegać myślą naprzód nie o rok, dwa, ale o całe pokolenia. Mamy dzisiaj propozycję dla Polski na pokolenia, czyli projekt Międzymorza, faktycznie projekt powrotu do czasów złotej epoki. Już dzisiaj korzystamy z naszego położenia oraz długiego okresu pokoju. Polska gospodarka rozwija się niemal jak żadna, a złotówka uznana została w ostatnich miesiącach za najsilniejszą na świecie (w relacji do ceny innych walut). Jest dobrze, ale ten okres nie będzie trwać wiecznie. Bez stałego wysiłku wszystkich podmiotów społecznych i politycznych obozu patriotycznego, bez mądrego patrzenia na sprawy publiczne, spoglądania na nie bez emocji, ale za to z wielkim rozumem, złoty okres się skończy. Trzeba o tym pamiętać w bieżącej polityce i w planach na przyszłość. Historia nas mocno doświadczyła i musimy to unikalne doświadczenie przekazać następnym pokoleniom. Tym razem, miejmy nadzieję, już tylko jako przestrogę.
„Nowa kampania wrześniowa”: @Liziniewicz oraz @WojciechMucha ujawniają plany jesiennego puczu. Czytaj od środy w tygodniku #GazetaPolska pic.twitter.com/QnTHg6YTqG
— Gazeta Polska (@GPtygodnik) 15 sierpnia 2017