"Chcielibyśmy sprawdzić, o czym Władimir Putin rozmawiał z Donaldem Tuskiem na molo w Sopocie", mówił premier Mateusz Morawiecki podczas rozmowy z Wprost.pl. Szef polskiego rządu nawiązał tymi słowami do powołania komisji ds. badania rosyjskich wpływów w Polsce, czego nie pochwala opozycja z Tuskiem na czele.
W rozmowie z Wprost.pl szef polskiego rządu został zapytany, czy komisja ds. badania rosyjskich wpływów w Polsce będzie polowaniem na lidera PO Donalda Tuska, odpowiedział, że jest to poważna sprawa, a nie kabaret. "Jeżeli ktoś działał uczciwie, to czego ma się bać?", zastanawia się premier.
Premier zwrócił też uwagę na sytuację w innych krajach, gdzie działają podobne komisje. "Jak we Francji powołuje się komisję śledczą Zgromadzenia Narodowego, badającą ingerencję obcych państw na francuską politykę i ta komisja wzywa Marine Le Pen, to wtedy jest dobrze. A jak my chcielibyśmy sprawdzić, o czym Putin rozmawiał z Tuskiem na molo, to już nie wolno", powiedział szef rządu. Przypomniał, że lider PO sam apelował o powołanie komisji ds. rosyjskich wpływów. I to nie tak dawno temu, bo w październiku ubiegłego roku...
"Pokazałem przykład Francji, ale jestem orędownikiem pomysłu, żeby taka sama komisja, jak u nas, powstała dla całej Europy. Bo rosyjska propaganda jest na naszym kontynencie wszechmocna. Rosjanie wydają na nią miliardy petrodolarów. Nie zamierzamy jednak czekać aż Europa zdecyduje, co robić i czy robić", mówił premier.