Pani Ewa ze Szczecina miała dwa razy do czynienia z dr. Tomaszem Grodzkim. W szpitalu, kiedy przekazała w kopercie 700 złotych. Potem w prywatnym gabinecie Grodzkiego, gdy jej mąż był w stanie terminalnym. - Nawet wtedy Grodzki matce nie odpuścił płatności i wziął 300 złotych za wizytę. Nic nie pomógł, tata umarł dwa tygodnie później – mówi pan Przemysław, syn zmarłego, który o tym, jak jego rodzina została potraktowana przez marszałka Grodzkiego, opowiedział funkcjonariuszom CBA.
Pan Przemysław o sprawie przyjmowania pieniędzy w szpitalu Szczecin – Zdunowo poinformował Centralne Biuro Antykorupcyjne. Jest on jednym z ponad 70 świadków, którzy złożyli zeznania w śledztwie prowadzonym przez szczecińską delegaturę Centralnego Biura Antykorupcyjnego, a nadzorowanym przez Prokuraturę Regionalną w Szczecinie.
Więcej na temat sprawy w jutrzejszej "GAZECIE POLSKIEJ CODZIENNIE"
Najnowsze
Republika zdominowała konkurencję w Święto Niepodległości - rekordowa oglądalność i wyświetlenia w Internecie