Ustalenia podkomisji smoleńskiej jednoznacznie obalają forsowane swego czasu przez media głównego nurtu i sprawujących wówczas władzę polityków teorie o winie polskich pilotów - czytamy na łamach "Gazety Polskiej Codziennie".
W siódmą rocznicę katastrofy smoleńskiej powołana przez ministra obrony narodowej Antoniego Macierewicza podkomisja przedstawiła swoje dotychczasowe ustalenia. – Z żalem i wstydem trzeba powiedzieć, że instytucje państwowe po 10 kwietnia nie dopełniły swoich obowiązków – mówił wówczas minister. Podczas konferencji przedstawiono kilkudziesięciominutowy film obrazujący przebieg wydarzeń z 10 kwietnia 2010 r. – Trzeba jasno powiedzieć, że działania strony rosyjskiej w tym dniu musiały doprowadzić do katastrofy – ocenili eksperci.
– Wbrew utrwalanej przez ostatnie lata wizji wydarzeń to informacja o odległości, a nie wysokości, była najważniejsza, bo tę ostatnią pilot kontrolował na przyrządach. Systematyczne zaniżanie przez rosyjskiego nawigatora odległości od progu pasa tylko dla Tu-154M wyklucza, że był to przypadek – wskazuje podkomisja.
To jednoznacznie obala forsowane swego czasu przez media głównego nurtu i sprawujących wówczas władzę polityków teorie o winie polskich pilotów. – Polscy piloci ewidentnie popełnili błąd, nie powinni lądować we mgle, choćbyśmy nie wiem ile zaprzeczali – mówił w lutym 2011 r. Radosław Sikorski, w tamtym czasie minister spraw zagranicznych w rządzie Donalda Tuska. Jak stwierdził, „nie można zakładać niezawodności pilotów tylko dlatego, że byli Polakami”.