– Może nie wszyscy o tym wiedzą, ale są w Polsce takie miejsca, gdzie ludzie nie chodzą do kościoła. (...) Tymczasem mam poczucie, że polskie prawo kształtowane jest z punktu widzenia interesów grupy, która wcale nie jest największa – powiedział Sławomir Nitras. Dodał, że sam uważa się za chrześcijanina. Jak mówił, nie będzie przepraszał, bo nie powiedział nic złego.
Sławomir Nitras powiedział, że został wychowany w katolicyzmie i uważa się za chrześcijanina, ale nie chodzi do kościoła.
– Żeby było jasne: to jest pewna dynamika dyskusji. Ja wcale nie jestem przyzwyczajony do tego słowa. Nie chcę opiłowywać nikomu głów ani niczego innego – stwierdził.
Na własne pytanie, dlaczego nie możemy uznać związków jednopłciowych, odpowiedział: „dlatego, że to jest doktryna Kościoła katolickiego. Pytał też, czy to przywilej Kościoła i czy wszyscy katolicy wierzący i praktykujący uważają, że w Polsce państwo nie powinno rozpoznawać jako związek dwojga osób tej samej płci, „bo tak chce np. jakiś biskup, jakiś ksiądz”. Zdaniem Nitrasa, odpowiedzi katolików w tej sprawie nie byłyby jednoznaczne.
Według Nitrasa lekcje religii są „często na bardzo niskim poziomie”. Pytał też, czy nie jest to indoktrynacja.
Nitras uznał, że nie ma za co przepraszać. – Nie mogę przeprosić, bo nie powiedziałem nic złego. Jeżeli komuś się nie podoba słowo „odpiłować” od przywilejów, to oczywiście mogę znaleźć substytut dla tego słowa – oświadczył. – Uważam, że trzeba mówić to, co się myśli. Uważam, że jest bardzo dużo ludzi, którzy dobrze zrozumieli moje słowa i myślą tak samo, że w Polsce Kościół katolicki ma nadmierny wpływ na nasze życie – powiedział. – Uważam, że to ja dobrze odczytuję znaki czasu, a nie moi krytycy – dodał.