– W Amber Gold funkcjonowała samoobsługowa pralnia - powiedział dla Telewizji Republiki Piotr Nisztor. – Okazuje się, że firma Marcina P. splajtowała przez Amber Gold. On sam twierdzi, że przestępcą nie jest i ludzi nie oszukiwał. Mało, które media pochyliły się nad tym tematem – dodał.
– Teściowa Marcina P. była przesłuchiwana przed komisją ds. Amber Gold. Okazuje się, że posiadała duże pieniądze na swoim koncie i odmówiła zeznań. Ciekawe jak duże były ich "prania" – komentował Nisztor.
Danuta Jacuk-Plichta stawiła się przed komisją z pełnomocnikiem. Na pytanie przewodniczącej komisji, czy będzie składała zeznania, odpowiedziała: "nie". Pełnomocniczka świadka przekazała jednak komisji, aby zadawała pytania, a jej klientka będzie na bieżąco decydowała, czy odpowie. Ostatecznie świadek odmawiała odpowiedzi na prawie każde pytanie członków komisji, uzasadniając to tym, że "nie chce zaszkodzić sobie ani bliskim jej osobom".
– Sprawa jest ciekawa. Inne media pozbawiły nas informacji na temat Marcina P. Okazuje się, że jego firma splajtowała przez Amber Gold. On sam twierdzi, że przestępcą nie jest i ludzi nie oszukiwał. Mało, które media pochyliły się nad tym tematem – zaznacza Piotr Nisztor.
W rozmowie poruszono również temat osób przebywających na zwolnieniach lekarskich. – Pracownicy ZUS w ostatnim roku "wpadły" z kontrolą do ponad 200 tys. ludzi. Okazało się, że ponad 10 tys. osób wcale nie było chorych, tylko przebywały bezprawnie na zwolnieniach lekarskich i pobierali świadczenia. Jedna z pań podczas zwolnienia poszła pieszo na pielgrzymkę do Częstochowy. Być może chciała oszczędzić ZUS-owi kolejnych wydatków i pragnęła ozdrowieć – mówi ironicznie. – Kontroler był nieubłagany i całość pieniędzy ze świadczeń musi zwrócić. Nie wszyscy ludzie z osób kontrolowanych wpuszczali pracowników ZUS – podkreślił.