O Marii Esperanzie nie wie wielu w Polsce. O wenezuelskiej stygmatyczce pisało się w naszym kraju raczej sporadycznie. Dużo bardziej sławni są u nas św. Ojciec Pio, czy św. Łucja z Fatimy. Okazuje się, że nieżyjąca od 14 lat wenezuelska kandydatka na ołtarze znała przynajmniej tego pierwszego zupełnie dobrze. Mało tego. To właśnie słynny zakonnika z San Giovanni Rotondo miał o Marii Esperanzie powiedzieć, że „jak jego już zabraknie, to ona będzie nam pocieszeniem”.
Historia tej kobiety to materiał na książkę. Urodziła się na łodzi na Orinoko. Mama nie zdążyła z porodem do szpitala. Od dziecka chciała zostać zakonnicą. Ale już wtedy okazało się, że… rozmawia ze świętymi. To jeden z nich, św. Jan Bosco, powiedział jej, że dobry Bóg ma dla niej nieco inny plan. Ma zostać żoną, matką, a następnie także babcią. Opisał jej dokładnie, gdzie ma znaleźć męża. Maria posłuchała…
Nieprawdopodobne historie Marii Esperanzy opowiada nam od kilku tygodni Stefan Czerniecki, który zawędrował do ogarniętej w kryzysie Wenezueli, aby odnaleźć w tym kraju także pierwiastek dobra i spokoju. Odnalazł go w Betanii, miejscu, które Marii Esperanzie wskazała sama.. Matka Boża. Tak, w późniejszych latach Maria miała również łaskę Maryjnych objawień. To Ona pokazała Marii, gdzie chce, aby przygotowała dla ludzi Arkę Ocalenia. O tej arce, o tym, jak się rozwija. A także o życie niezwykłej stygmatyczki opowiada ze szczegółami polski podróżnik.
Sam zaznacza, że nie planował aż tylu historii. Ale gdy poznał się z rodziną kandydatki na ołtarze, już wiedział, że tych historii nie wolno mu zachować tylko dla siebie. I stąd kolejne odcinki o wenezuelskiej Betanii. Z historiami prosto od córek, syna oraz wnuków Marii Esperanzy. Za nami już dwie części cyklu. Przed nami kolejne…