Kiedy dostał się w szpony jednych z najbardziej radykalnych terrorystów na świecie, niewielu liczyło na cud i jego szczęśliwy powrót do kraju. Niektóre media sugerowały wręcz, że nie żyje. Tymczasem polski fotoreporter, Marcin Suder, porwany w Syrii, dziś cało i zdrowo, wrócił do Polski
Najpierw była informacja od szefa MSZ Radosława Sikorskiego. "Marcin Suder już w ojczyźnie. Jeszcze raz, kategorycznie przestrzegam przed podróżami wbrew ostrzeżeniom" - napisał minister na Twitterze. MSZ mówi o niebywałym szczęściu polskiego fotoreportera. Ostatecznie Suder uciekł sam, po trzech miesiącach niewoli. Został porwany 23 lipca w Syrii, przez islamskich rebeliantów, uważanych za jednych z najniebezpieczniejszych i najbardziej radykalnych.
- Czuje się dobrze, znajduje się na terenie Polski i miał już kontakt z rodziną. Jego zdrowiu ani życiu nie zagraża niebezpieczeństwo - poinformował rano rzecznik resortu spraw zagranicznych Marcin Wojciechowski. Suder jest już bezpieczny i przebywa z rodziną, ale unika kontaktu z mediami. Jego bliscy do końca wierzyli, że wydostanie się z rąk porywaczy. Przyznają, że był przetrzymywany w trudnych warunkach, mimo to jest w dobrym stanie. - Na razie nie prowadziliśmy rozmów, nie ciągnęliśmy tematu. Człowiek jest trochę w szoku, jakby na to nie patrzeć. Ja sama jeszcze się jąkam, bo nie mogę się przyzwyczaić do tej myśli, po tym, co przeżyłam. Na razie cieszymy się tym, że jest - mówi matka Sudera, Krystyna Jarosz. - - Najważniejsze, że psychicznie jest w porządku. Fizycznie również, oprócz tego, że jest wychudzony i, powiedzmy, gdzieś tam jakieś ślady na ciele zostały. Ale naprawdę nie wygląda najgorzej – dodaje.
Polska dyplomacja bezskutecznie próbowała wydostać fotoreportera z rąk porywaczy. Oficjalna wersja jest taka, że jak już udało mu się uciec, to opieką otoczyły go polskie służby konsularne i samolotem wojskowym przetransportowały do Polski. - Przede wszystkim trzeba podziękować siłom powietrznym, pilotom i tym, którzy się tym bezpośrednio zajmowali. Cieszmy się, że nasz rodak jest już w Polsce - podkreślał minister obrony narodowej Tomasz Siemoniak.
Do zaginięcia dziennikarza doszło 24 lipca. Według agencji Reuters, Suder został porwany przez uzbrojonych islamskich bojowników na północnym zachodzie Syrii. Do porwania miało dojść w kontrolowanej przez rebeliantów miejscowości Sarakib (Saraqeb) w prowincji Idlib. W polskim MSZ powołano specjalny zespół, który zajmował się sprawą porwanego Polaka.
Według Komitetu Ochrony Dziennikarzy, Syria jest dla reporterów najbardziej niebezpiecznym miejscem na świecie. W ubiegłym roku zginęło tam 39 dziennikarzy, a 21 zostało uprowadzonych. Większość porwanych uwolniono.
mp, Telewija Republika, fot. Telewizja Republika