Kilka tysięcy policjantów, w stanie najwyższej gotowości, każdego dnia strzeże wschodniej granicy państwa. Sytuacja na granicy nadal nie jest bezpieczna. Wczoraj mundurowi z Samodzielnego Pododdziału Prewencji Policji w Radomiu wrócili do swoich najbliższych. Policja opublikowała film z tych wzruszających chwil.
Kolejni funkcjonariusze z Samodzielnego Pododdziału Policji w Radomiu po kilkudziesięciu dniach służby, wrócili do domów cali i zdrowi. Po wielu z nich przyjechali członkowie rodzin, by ich jak najszybciej zobaczyć. Ogromu szczęścia i ulgi nie było końca. Uściski i radość nie znikały z twarz zarówno policjantów, jak i ich najbliższych.
Jedną z najbardziej wzruszających sytuacji było powitanie przed komendą jednej z policjantek. Czekała na nią rodzina: mąż, dwójka dzieci oraz piesek. Ogrom szczęścia wszystkich był tak wielki, że nie sposób opisać to słowami... Stęsknione dzieci w ferworze radości rzuciły się na swoją ukochaną mamę.
CZYTAJ: Wybuch radości, łzy ulgi. Rodzina wita policjanta wracającego ze służby na granicy [WIDEO]
Wybuchy radości, łzy szczęścia i ulgi, że mama, tata, żona, mąż, córka, syn, siostra, brat czy po prostu ukochana osoba na co dzień, w służbie – policjantka, policjant cały i zdrowy wrócił do domu po służbie na granicy. Nie każdy potrafiłby znieść trudy rozłąki, jednak mundurowi, jak również ich rodziny i najbliżsi nie raz muszą mierzyć się z takimi wyzwaniami. Dlatego są to często cisi bohaterowie, którzy wspierają tych, którzy służą ojczyźnie.
Kolejni funkcjonariusze z garnizonu mazowieckiego już wyjechali, by pełnić służbę na wschodniej granicy. Dla wielu z nich to kolejna rozłąka z najbliższymi, tym bardziej wymagająca charakteru i silnej woli od samych funkcjonariuszy, jak i ich rodzin, bo okołoświąteczny czas spędzą osobno.
CZYTAJ: Mieszkańcy pogranicza o wprowadzeniu stanu wyjątkowego: Im szybciej, tym lepiej
Mazowieccy policjanci od początku kryzysu uczestniczą w działaniach na wschodniej granicy kraju. Do tej pory służbę przygraniczną wsparło 550 mazowieckich funkcjonariuszy.