Poseł Ryszard Galla, reprezentant mniejszości niemieckiej, zareagował na słowa swego rodaka Manfreda Webera, lidera Europejskiej Partii Ludowej, który zapowiedział wprowadzenie "zapory ogniowej" przeciwko rządowi Prawa i Sprawiedliwości. Polski (!) parlamentarzysta nie skrytykował skandalicznej wypowiedzi Niemca, ale wykorzystał ją do podtrzymania ataku na rząd swego (!) kraju, a głównie na ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobro.
Na początku przypomnijmy wypowiedź szefa EPL. - Opowiadamy się za kursem, który wyklucza radykałów. AfD, Len Pen, to nasi polityczni wrogowie. Sformułowałem trzy warunki jakiejkolwiek współpracy: za Europą, za Ukrainą, za praworządnością (ew. rządami prawa, państwem prawa). W ten sposób budujemy zaporę ogniową przeciwko PiS. Jesteśmy jedyną siłą, która może zastąpić PiS w Polsce i poprowadzić kraj z powrotem do Europy - powiedział Weber.
Na tę oburzającą wypowiedź, która nie tylko jest ingerencją w sprawy wewnętrzne Polski, ale także bezpośrednią groźbą użycia przemocy (wspomniana "zapora ogniowa") - wobec organów naszego państwa, zareagował ostro minister Zbigniew Ziobro. "Bezczelny Szwab! Już się nie kryją. Do tego potrzebny jest im Donald Tusk. Drang nach Osten! (Parcie na Wschód) - napisał na Twitterze szef resortu sprawiedliwości i lider Suwerennej Polski.
Portal wp.pl poprosił o komentarz do wpisu Ziobry posła Gallę. - Politykowi tej rangi nie przystoją takie słowa i takie wyzwiska. Przykre jest to, że tak się wypowiada minister sprawiedliwości - stwierdził parlamentarzysta, który, przy okazji, podkreślił, że "zarówno on, jak i inni polscy obywatele widzą, że demokracja w Polsce jest dziś mocno zagrożona".
Galla zbagatelizował natomiast wypowiedź Webera, tłumacząc, że m in. kwestię o "zaporze ogniowej" wygłosił nie jako Niemiec, ale jako szef EPL.
Pokrętne tłumaczenie Galli i jego atak na polski rząd są przynajmniej również skandaliczne, co wypowiedź jego rodaka. Pan Galla powinien także pamiętać, że Polacy w Niemczech nie mają nawet połowy takich praw, jakie przysługują Niemcom w Polsce. Nasi (bo przecież nie Galli!) rodacy są pozbawieni za Odrą praw należnych mniejszościom narodowym, bo nie są za taką mniejszość uznani prawnie - od czasu dekretu Goeringa z 1939 roku, który polską mniejszość pozbawił wszelkich praw i majątku. Dekret ten, który wszedł w życie w czasach III Rzeszy nie został nigdy przez "demokratyczne" Niemcy unieważniony. Nie zwrócono także ogromnego majątku Związku Polaków w Niemczech. Tak jak przed laty zasilił on państwo Hitlera tak dalej pracuje na państwo Scholza.
Polecamy Nasze programy
Wiadomości
Najnowsze
Tusk znów obiecuje pieniądze na zdrowie, ale internauci przypominają, że poprzednie obietnice skończyły się miliardami dla nielegalnej TVP
Polska 22 listopada – co wydarzyło się tego dnia
Dziś czwarty dzień obrad Sejmu. Oglądaj LIVE u nas! [TRANSMISJA]
Nieoficjalny kandydat PiS na prezydenta ścigany listem gończym przez Rosję