Niemiecki Jugendamt nie dostanie polskich dzieci. Sąd pozwolił im zostać przy matce
Po tym, jak Jugendamt – niemiecki urząd do spraw opieki nad nieletnimi, odebrał Polce dzieci, zdesperowana matka postanowiła je porwać i wywieźć do Bytomia. Dziś sąd zdecydował, że choć zrobiła to bezprawnie, to może zatrzymać dzieci przy sobie. Po ogłoszeniu wyroku na sali rozległy się brawa.
"Mając na względzie, że małoletni przebywają w Polsce przeszło rok czasu i tu aktualnie znajduje się ich centrum życiowe, sąd uznał, iż zasądzenie ich powrotu do Niemiec naraziłoby je na szkodę psychiczną" – brzmiało uzasadnienie sędzi prowadzącej sprawę.
Zadowolone z wyroku były przede wszystkim dzieci, które nie będą musiały rozstawać się z rodziną.
Alkoholiczka?
Jugendamt w Hannoverze odebrał Polce dzieci po tym, jak na podstawie oświadczenia jednego urzędnika uznał, że ma ona problem alkoholowy. Zdaniem matki nie była to prawda, a urzędnik był wobec niej stronniczy. Co ciekawe, niemiecki psycholog na podstawie testów i rozmów ocenił, że kobieta nie jest alkoholiczką, a dzieci dobrze czują się w jej towarzystwie. Nie zmieniło to jednak decyzji urzędu, który najstarszego chłopca umieścił w ośrodku położonym 100 km od rodziny, a młodsze dziewczynki wysłał do rodziny zastępczej.
Historia skomplikowała się, kiedy matka, po rozmowie z dziewczynkami, uznała, że są one molestowane seksualnie przez swoich opiekunów. W związku z tym postanowiła porwać cała trójkę dzieci i wywieźć je do Polski.
Bytomska prokuratura prowadzi śledztwo w sprawie domniemanego molestowania dziewczynek w niemieckiej rodzinie zastępczej.