Niemiecka prokuratura wszczęła procedurę sprawdzającą czy 10 kwietnia 2010 roku w Smoleńsku nie doszło do zamachu – informuje portal wpolityce.pl. Ma to być efekt informacji zawartej w książce niemieckiego dziennikarza śledczego Jurgena Rotha, o tym, że BND jest w posiadaniu notatki mówiącej o eksplozji na pokładzie tupolewa.
Prokuratura poinformowała o tym mec. Stefana Hamburę, pełnomocnika kilku rodzin smoleńskich w oficjalnym piśmie.
Niemiecki wymiar sprawiedliwości rozpoczął procedurę tzw. Beobachtungsvorgang. To nieznane w polskim prawie działanie polegające na wszczęciu wstępnego dochodzenia, które ma na celu sprawdzenie czy podejrzenia są słuszne. Może do tego wykorzystać wszelkie narzędzia, takie jak: przesłuchiwanie świadków, żądanie wydania dokumentów, występowanie o pomoc prawną do innych państw.
Jak informuje portal, w odniesieniu do katastrofy smoleńskiej niemieccy śledczy przyjrzą się, czy nie doszło do aktu terroru. Niemiecki kodeks karny umożliwia temu państwu badanie wszelkich zdarzeń, co do których istnieje podejrzenie ataku terrorystycznego, nawet jeśli jedynymi ofiarami są cudzoziemcy.
– To na pewno wielki sukces mec. Hambury i Jurgena Rotha – mówił na antenie Telewizji Republika Antoni Macierewicz.
– Mam wprawdzie wrażenie, że tu raczej nie chodzi o działania, które mają stwierdzić lub nie stwierdzić, czy doszło do zamachu. Chodzi raczej o wiarygodność dokumentów BND – to bowiem zostało poruszone przez mecenasa Hamburę – wyjaśniał Macierewicz.
– Została otwarta droga do rozpoczęcia postępowania ws. ewentualnego zamachu i podkreślam słowo „ewentualnego” – dodał.