Młody niedźwiedź wpadł w niedzielę do potoku w Dolinie Kościeliskiej w Tatarach i nie potrafił się wydostać o własnych siłach. Przyrodnicy z Tatrzańskiego Parku Narodowego pomogli bezradnemu niedźwiadkowi wydostać się z wody, ale nie wiadomo, czy zwierzę przeżyje.
Po południu do władz TPN dotarła informacja od turystów, że w potoku w Dolinie Kościeliskiej jest mały niedźwiedź, który ma problemy z wydostaniem się z wody. Kiedy przyrodnicy dotarli na miejsce, dookoła szamocącego się w potoku niedźwiadka było wielu turystów.
– Przede wszystkim sprawdziliśmy, czy w okolicach nie ma matki tego niedźwiedzia, którego wiek oceniamy na dwa - trzy lata. Jak upewniliśmy się, że nie ma w pobliżu niedźwiedzicy, podjęliśmy decyzję o podaniu zastrzyku, który na chwilę uśpił zwierzę. Przetransportowaliśmy niedźwiedzia w rejon oddalony od szlaku turystycznego i otoczony młodnikiem. Po ogrzaniu i podaniu niedźwiedziowi kroplówki wzmacniającej podaliśmy mu zastrzyk wybudzający. Teraz wszystko zależy od jego organizmu. Martwi nas fakt, że był on mało natłuszczony jak na tę porę roku. Ponadto zagadką jest dla nas, skąd on się tam znalazł, gdyż o tej porze powinien gawrować. Nie wiemy, czy tłumy turystów wędrujących po Dolinie Kościeliskiej spowodowały jego wybudzenie, czy ruszył go może inny niedźwiedź – powiedział wicedyrektor TPN Filip Zięba – specjalista od niedźwiedzi.
– Walczyliśmy, żeby niedźwiedź odzyskał prawidłową temperaturę ciała, bo był mocno wychłodzony. Niedźwiedź dostał mikrochip oraz obrożę telemetryczną, abyśmy mogli go przez kilka najbliższych dni obserwować – dodał Zięba.