Nagrodzony w festiwalu w Gdyni reżyser tajnym współpracownikiem SB?
Podczas odbywającego się w Gdyni filmowego festiwalu, reżyser Jerzy Skolimowski został wyróżniony prestiżową nagrodą Platynowych Lwów. Filmowcowi, przyznano ją za całokształt pracy twórczej. Tymczasem na jaw wypływają ciekawe fakty z życia utytułowanego artysty w czasach PRL. Z zachowanych w archiwach IPN akt wynika, że Jerzy Skolimowski został zarejestrowany przez SB jako tajny współpracownik o ps. JO.
Dokumentacja związana ze środowiskiem filmowym, zachowana w Instytucie Pamięci Narodowej, odsłania ogromny zasięg współpracy jego przedstawicieli ze Służbą Bezpieczeństwa. Podobnie dokumenty zgromadzone na temat laureata tegorocznej nagrody Platynowego Lwa porażają swoją zawartością.
W 1972 r. SB zaplanowała wykorzystanie wiedzy filmowca oraz dotarcie przez niego do informacji o polskich twórcach przebywających w kraju i za granicą. Skolimowski miał już wtedy znaczący dorobek artystyczny.
Artysta miał zostać pozyskany do współpracy przez SB, gdy wykryto, że jest on dystrybutorem narkotyków. Według informacji SB filmowiec przewiózł do kraju m.in. 7 kg haszyszu i nielegalnie handlował dolarami. Poruszał się też niezarejestrowanym w Polsce samochodem. Wreszcie zatrzymano mu prawo jazdy za prowadzenie auta po pijanemu. Nie były to jedyne materiały kompromitujące, jakie SB zebrała na temat jego życia obyczajowego.
Werbowanie filmowca okazało się łatwe i przypieczętowano je od razu pisemnym zobowiązaniem do współpracy z bezpieką.
- Zobowiązuję się niniejszym do zachowania tajemnicy faktu rozmowy i współdziałania z funkcjonariuszem organu Służby Bezpieczeństwa MSW. Używam pseudonimu JO – własnoręcznie poświadczył artysta.
Pierwsza rozmowa po pozyskaniu TW „JO” została przeprowadzona w listopadzie 1972 r. Prowadzący sprawę funkcjonariusz ppor. Ireneusz Frankowski odnotował, że na umówione spotkanie reżyser przybył punktualnie. „JO” poinformował SB, że jego starania o uzyskanie zgody na wyjazd do USA zostały pomyślnie zakończone. Dla Skolimowskiego, który reżyserował głównie za granicą, paszport stawał się gwarantem rozwijania kariery.
Czytaj więcej w dzisiejszej "Gazecie Polskiej Codziennie".