Na polityczne parady czas ma, na owocną pracę w ratuszu niekoniecznie
"Obiecanki cacanki, a głupiemu radość", brzmi stare polskie powiedzenie. Można je z powodzeniem odnieść do szumnych zapowiedzi szefa warszawskiego magistratu Rafała Trzaskowskiego. Prezydent wielokronie obiecywał powołanie Rzecznika Praw Uczniów. Nic z tego. Proobywatelski wiceszef PO nie znalazł w swoim kalendarzu miejsca by zająć się projektem.
"Rzecznicy zostali już powołani w innych miastach, tymczasem w stolicy mimo naszego wniosku, taka instytucja wciąż nie powstała" - tłumaczył mazowiecki pełnomocnik Pokolenia 2050 Ludwik Patyra. Argumentując, że Warszawa również powinna mieć osobę, która będzie interweniować, kiedy uczniowie padają ofiarą hejtu i mowy nienawiści w internecie lub szkole. "Tych problemów mamy dużo, chodzi m.in o homofobię" - dodał.
O tym się mówi: Śmiech przez łzy. Trzaskowski i Lis królami polskiego internetu [wideo]
Członek zarządu warszawskiej Lewicy Maciej Rajczak powoływał się na własne doświadczenia uczniowskie, bo dopiero od niedawna jest studentem.
Zobacz też: Kupa śmiechu! Trzaskowski znowu się zbłaźnił. Wiceszef PO padł ofiarą oszustwa
"Zmiana nazwy klasówki na kartkówkę, by zrobić ich więcej w jednym tygodniu to taka sama manipulacja, jak zatrudnianie na umowę o dzieło, gdy w rzeczywistości świadczy się pełnoetatową pracę" - grzmiał. Podkreślił, że rzecznik powinien być powołany najpóźniej z pierwszym dniem nowego roku szkolnego.