RPO zajął się sprawą kobiety doprowadzonej w kajdankach zespolonych na pogrzeb własnego dziecka

Ta sprawa od kilku dni budzi oburzenie w całej Polsce. Zatrzymana, za (jak podaje część mediów) niezapłacone mandaty, kobieta trafiła za kraty, a jej dzieci - 3-letnia dziewczynka i 4-miesięczny chłopczyk - do rodziny zastępczej (mimo, że chciała się nimi zaopiekować babcia). Po czterech dniach od pozbawienia rodzeństwa matki i rozdzielenia siostry od brata - malutki chłopczyk zmarł. "Władza" wykazała jednak "wielkoduszność", aresztowana - na 4 miesiące matka - mogła uczestniczyć w pogrzebie synka. Doprowadzono ją na cmentarz w... więziennym uniformie i kajdankach zespolonych. Tą skandaliczną sytuacją zainteresował się wreszcie (był weekend) Rzecznik Praw Obywatelskich.
Z Biura RPO otrzymaliśmy komunikat następującej treści: "Rzecznik Praw Obywatelskich zdecydował o podjęciu z urzędu sprawy dotyczącej sposobu udzielenia skazanej kobiecie przepustki losowej na pogrzeb jej dziecka.
Z informacji prasowej wynika, że kobieta wzięła udział w ceremonii pogrzebowej swojego 4-miesięcznego syna. Tzw. przepustka losowa została jej udzielona na podstawie art. 141a § 1 Kodeksu karnego wykonawczego, który stanowi, iż dyrektor zakładu karnego może udzielić skazanemu zezwolenia na opuszczenie zakładu karnego pod konwojem funkcjonariusza Służby Więziennej, w asyście osoby godnej zaufania lub samodzielnie, na czas nieprzekraczający 5 dni, w celu odwiedzenia poważnie chorego członka rodziny, uczestnictwa w pogrzebie członka rodziny oraz w innych wypadkach szczególnie ważnych dla skazanego.
Dyrektor jednostki penitencjarnej, w której skazana odbywa karę, podjął decyzję o udzieleniu jej takiego zezwolenia pod konwojem funkcjonariuszy SW, z zastosowaniem szczególnych środków ochronnych w postaci kajdanek zakładanych na ręce i nogi (prewencyjne środki przymusu bezpośredniego) oraz odzieży skarbowej, z której skazana podczas uroczystości pogrzebowej była zobowiązana korzystać.
Biuro RPO zwróciło się do Dyrektora Aresztu Śledczego w Warszawie-Grochowie z prośbą o przekazanie kopii dokumentacji dotyczącej sprawy oraz szczegółowych informacji istotnych dla jej wyjaśnienia.
Rzecznik zbada, czy zastosowane wobec skazanej środki ochronne (kajdanki, odzież skarbowa) odpowiadały zasadom niezbędności i proporcjonalności do stopnia zagrożenia. Z przepisów ustawy z dnia 24 maja 2013 r. o środkach przymusu bezpośredniego i broni palnej wynika nakaz indywidualizacji stosowania środków przymusu – potrzeba i sposób ich użycia muszą być ustalane i weryfikowane w zależności od aktualnie istniejących warunków i okoliczności realizacji konwoju. Przepis art. 111 § 2 k.k.w. nakazuje natomiast, by w czasie transportowania oraz w innych uzasadnionych wypadkach skazany korzystał z własnej odzieży, chyba że jest ona nieodpowiednia ze względu na porę roku lub zniszczona albo jeżeli przemawiają przeciwko temu względy bezpieczeństwa".
Zastanawia suchość i urzędowość powyższego pisma. Rozumiemy beznamiętny, wręcz biurokratyczny ton, ale zestawienie go z pełną emocji i oburzenia ekspresją wcześniejszego RPO - a był nim obecny Minister Sprawiedliwości i Prokurator Generalny Adam Bodnar - budzi niewesołą refleksję. Przypomnijmy, że pan Bodnar ronił łzy nad zakutym w kajdanki zespolone gwałcicielem. Czy z punktu widzenia uśmiechniętej Polski gwałt jest mniejszym przestępstwem od niepłacenia mandatów? A może matka zmarłego dziecka, a wcześniej dwie panie urzędniczki i ksiądz - których także zakuwano w kajdanki zespolone - są groźniejsi dla "demokracji walczącej" od gwałcicieli i morderców. W tym ostatnim temacie ekspertem z pewnością mógłby być niejaki Ryszard Cyba, zabójca polityka PiS w 2010 roku.
Źródło: Republika, RPO
Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca.
Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.
Jesteśmy na Youtube: Bądź z nami na Youtube
Jesteśmy na Facebooku: Bądź z nami na FB
Jesteśmy na platformie X: Bądź z nami na X