Róża Thun, europosłanka z Trzeciej Drogi, to bardzo konsekwentna polityczka. Z 15 lat spędzonych w Brukseli ponad połowę (od 2015 roku) poświęciła na zwalczanie polskiego rządu Zjednoczonej Prawicy. Była za wszystkimi godzącymi w nasz kraj rezolucjami PE, wiele z nich wprost inicjując. Przed ostatnimi wyborami do europarlamentu stwierdziła, że najważniejsza jest dla niej Unia Europejska, a Polska znajduje się dopiero na drugim miejscu. W jej przypadku to i tak wysoko.
Róża Maria Barbara Gräfin von Thun und Hohenstein zdobyła w niedzielę zaledwie 14,2 tys. głosów, czyli o ponad... 200 tys. głosów mniej niż przed pięcioma laty. Oznacza to, że w połowie lipca — po 15 latach — przestanie sprawować mandat w PE.
"Słaby mamy wynik, nie ma co ukrywać", oświadczyła na antenie Polsat News Róża Maria Barbara Gräfin von Thun und Hohenstein. "Dzisiaj jest bardzo dobry czas dla populizmu, a my staramy się nie być populistami", tłumaczyła. Zabrała także głos na temat przyszłości Trzeciej Drogi. "Niewykluczone, że będzie konieczne rozejście się z PSL, albo zmiana narracji. Mamy bardzo różną narrację, choć może dotyczy to mnie osobiście", dodała polityczka.
Pytana o swoje głosowanie w sprawie unijnego paktu migracyjnego, europarlamentarzystka wskazała, że "nie zawahałaby się go poprzeć jeszcze raz". Róża Maria Barbara Gräfin von Thun und Hohenstein odniosła się też do tragedii na polsko-białoruskiej granicy, w której zginął polski żołnierz dźgnięty nożem przez "biednego szukającego swojego miejsca na ziemi" migranta, a także do zatrzymania i zakucia w kajdanki trzech innych polskich żołnierzy.
"Życie ludzkie jest wartością największą i strzelanie w kierunku kraju sąsiedniego może wywołać skutki tragiczne, może wywołać tak straszne zamieszki i konflikty międzynarodowe, o jakich nam się nie śniło", stwierdziła kuriozalnie.
Trzeba nieustannie przypominać kogo Szymon z Władkiem wzięli na listy do PE
— ɐllǝnuɐɯı (@szef_dywizji) June 10, 2024
👇 pic.twitter.com/s09QNyOT2w