NASZA ROZMOWA "Zależy nam, by ludzie byli dumni z żubrów" | CZ. 2
O żubrach, ich roli w przyrodzie i opiece nad gatunkiem z prof. dr hab. Wandą Olech-Piasecką, dziekanem Wydziału Nauk o Zwierzętach SGGW i prezesem Stowarzyszenia Miłośników Żubrów rozmawia Cezary Mleczek – Połoczański. Część druga.
Czy liczba żubrów wzrasta?
W całym kraju, we wszystkich stanowiskach gdzie jest żubr ta liczba wzrasta. Puszcza Borecka ma liczebność żubrów oszacowaną na 95-100 sztuk. W tej chwili jest ich 110, pozwolenie na odstrzał obejmuje 10 sztuk. W Puszczy Knyszyńskiej liczba także nie może już rosnąć, bo żubry wyrządzają szkody. W Puszczy Białowieskiej wyszły już dawno poza puszczę. Limit na odstrzał na ten rok to tam 40 osobników i jeśli nie zostanie to w takiej liczbie wykonane, w pewnym momencie populacja wybuchnie, rozprzestrzeni się. Wyjdzie na pola rolników i zacznie się awantura. Tego chcemy uniknąć. Zależy nam, by żubrów było więcej, ale by nie powodowały konfliktów, były akceptowane, by ludzie którzy tam mieszkają byli dumni że mają żubry. Żeby tak było, trzeba zachować równowagę między interesami ludzi - turystów, leśników… Nie można zostawić zwierząt samym sobie, bo będzie tak jak na przykład z bobrem. Zasoby pokarmowe dla roślinożerców mamy w tej chwili wielkie ze względu na zmiany klimatu, rolnictwo dające znacznie więcej biomasy niż kiedyś i gatunki roślinożerne będą się rozwijały. Populacja dzika przyrosła, rozwija się populacja jelenia i sarny i muszą być pilnowane. Żubr ma olbrzymie zasoby pokarmowe, więc populacja też będzie się rozwijać. Cały czas dążymy do tego, by było więcej stad, za to by nie były duże. Większe rozprzestrzenienie da większe bezpieczeństwo, jeśli pojawi się choroba.
Czy są jeszcze w Polsce tereny, gdzie można osiedlić żubra?
Tak. W tym roku myślimy o Puszczy Augustowskiej. W planach mamy Puszczę Romincką i to, jeżeli się uda, w układzie transgranicznym, to znaczy z Rosjanami z Obwodu Kaliningradzkiego.
A właśnie, współpraca międzynarodowa w temacie ochrony żubra - czy istnieje?
Oczywiście. Mamy kontakt z Białorusią, Litwą, Niemcami, z całą Europą. Jeżeli chodzi o żubry, to przewodzimy Europie.
Jaką szansę ma żubr jako gatunek na trwanie w przyrodzie bez opieki?
Wyżywi się na polach rolników, czyli będą szkody. Będzie się rozmnażać, a jeżeli będzie przez rolników spychany i płoszony, będzie mieć duże zagęszczenie. W połowie XIX wieku mieliśmy taką sytuację, kiedy car zarządził dwuipółkrotne zagęszczenie populacji żubra, po czym w ciągu kilku lat populacja znikała, zwierzęta padały. To się zdarzy przy dużym zagęszczeniu, będzie duża śmiertelność i martwe żubry będą źródłem zarażenia nie tylko dla swojego gatunku, ale też dla dzików, padlinożerców. W Bieszczadach gruźlica występuje w tej chwili wśród dzików. A skąd u dzików gruźlica? Prawdopodobnie z żerowania na padlinie żubra. W związku z tym nie ma możliwości, żebyśmy zostawili tak duży gatunek bez dozoru.
Przez cały XIX i XX wiek trwała opieka nad żubrami w Puszczy Białowieskiej, my stosujemy ją w tej chwili, dbamy by populacja żubra rozwijała się w sposób bezpieczny dla niego i dla nas. Ta metoda działa, daje efekty. Gdybyśmy mieli tak wielkie przestrzenie jak Rosja, moglibyśmy zostawić teren wielkości województwa, żeby rozwijały się na nim żubry nie przeszkadzając ludziom. Tak jest pod kołem podbiegunowym w Rosji, tam ingerencje są zminimalizowane, ale tam nie ma ludzi. U nas nie ma takiej przestrzeni. Grupa żubrów w okresie wegetacyjnym penetruje obszar 10 kilometrów kwadratowych, ileś takich grup to obszar odpowiednio większy. Prędzej czy później wyjdą na drogę, do wsi, na pole, znajdą się w miejscu gdzie nie powinno ich być. Właśnie dlatego trzeba pilnować żubrów, by - tak jak powiedziałam – ludzie którzy mają je wokół siebie chcieli mówić że to „ich” żubry, byli z nich dumni i się z nich cieszyli.
Czy z obecności żubra wynikają jakieś korzyści dla przyrody?
Tak. Żubr jest gatunkiem, który pełni rolę „parasola” dla innych gatunków. Dla żubra przygotowujemy tereny otwarte, kosimy łąki. Są gatunki zwierząt i roślin idących za nim, potrzebujących takich terenów. Szczycimy się na przykład, że mamy nasze rodzime storczyki. Kiedy pojawia się roślinożerca wygryzający trawę odsłania je i mają lepsze warunki do wzrostu. Otwartych przestrzeni potrzebują motyle, cała rzesza owadów, pojawiają się owady żerujące na odchodach żubrów, także sarna i jeleń żywiące się trawą. Opieka nad żubrem nie jest wyłącznie opieką nad samym żubrem, ale nad otwartymi przestrzeniami w obrębie lasu, które zwiększają nam różnorodność biologiczną. Robimy tak od lat i tak będziemy robić. Krzyk Greenpeace'u może spowodować to, że leśnictwa przestaną pobierać pieniądze za odstrzał żubrów i zostanie stracone dodatkowe źródło finansowania. Greenpeace nie dołoży ani złotówki z tego co zbierze.
Dziękuję za rozmowę.