Gościem red. Adriana Stankowskiego w popołudniowej rozmowie Telewizji Republika był poseł Prawa i Sprawiedliwości, członek Komisji Weryfikacyjnej ds. warszawskiej reprywatyzacji Jan Mosiński. – Słuchając jego tłumaczeń, ogarnia mnie pusty śmiech – krótko skwitował doczesne przesłuchanie komisji ds. Amber Gold z udziałem byłego premiera Donalda Tuska.
W poniedziałek po godz. 10 rozpoczęło się posiedzenie sejmowej komisji śledczej ds. Amber Gold, na które stawił się były premier, szef Rady Europejskiej Donald Tusk.
Przewodniczący Rady Europejskiej ma być ostatnim świadkiem, którego przesłucha komisja. Początkowo jego przesłuchanie miało się odbyć 2 października. Jednak 3 września przewodnicząca komisji Małgorzata Wassermann (PiS) poinformowała, że zostało ono przesunięte na pierwszy dzień po II turze wyborów samorządowych, czyli na 5 listopada. Sprawę skomentował Jan Mosiński.
– Donald Tusk dzisiaj przed komisją potwierdził obiegową opinię, że za czasów PO-PSL państwo było z dykty, a politycy byli politykami paździerzowymi. Ówczesny premier powinien reagować natychmiast, jednak nie podjął skutecznych działań. Słuchając jego tłumaczeń, ogarnia mnie pusty śmiech – rozpoczął polityk, odnosząc się do trwającego niemal sześć godzin przesłuchania byłego premiera.
Nadzór definicją pejoratywną…
– Śmieje się z tezy Donalda Tuska, że jakby kontrolował działania służb, to wtedy przesłuchanie byłoby uzasadnione. Na Boga… nadzór to właśnie kontrola. Komisja na pewno wyciągnie wnioski dot. ówczesnych działań premiera – dodał.
Jan Mosiński wskazał na strategię, jakiej do końca będzie trzymał się Donald Tusk. Ten "doskonale wyczuwa klimat, który wypływa z jego obozu politycznego". – Ten elektorat Donalda Tuska mówi tak: "przyjechał premier i się pisiory go czepiają… wara od niego!". Rolę męczennika będzie grał do końca. Również do końca będzie bronił swoich ludzi – jasno określił motywacje przewodniczącego RE. Mimo to zapewnił, że "komisja ma obszerny materiał, szerokie pole działania".
"Szwindel, kant i oszustwo wzbudzają podziw"
– Można żyć, nie przestrzegając zasad i reguł. Być może taka idea pozostaje w pewnej części społeczeństwa. Sam zastanawiam się jak można oddać głos na kogoś, kto jest skazany prawomocnym wyrokiem – mówił Mosiński, zwracając uwagę na wygraną Hanny Zdanowskiej w Łodzi.
Wnioski po wyborach
– Gdzieś nie docieraliśmy w sposób znaczący do wszystkich. Być może zabrakło reedukacji społecznej, również za pomocą mediów. W przyszłości zapewne wyciągniemy stosowne wnioski – podsumował poseł Prawa i Sprawiedliwości.
Najnowsze
Republika zdominowała konkurencję w Święto Niepodległości - rekordowa oglądalność i wyświetlenia w Internecie