- System nie bankrutuje, ale ma nierównowagę, ale różnica między tym, co wypłacamy w postaci rent i emerytur, a tym co zbieramy w postaci składek sięga 80 mld zł rocznie. To jest konsekwencja spuścizny po starym systemie oraz przywilejów emerytalnych, które zostały zachowanie. Sporo pozostało też przywilejów – co to jest przywilej? Odstępstwo od zasady, że emerytura zależy od tego ile wpłaciliśmy składek i od tego jaki jest dalszy oczekiwany czas życia – mówi w rozmowie z telewizjarepublika.pl Jeremi Mordasewicz, ekspert Konfederacji Lewiatan. Nasz rozmówca krytycznie ocenia planowane zmiany w systemie emerytalnym. Czy zgadzacie się z Państwo z jego argumentami?
"Deficyt wynika ze starego systemu"
- Głęboki deficyt obecnego systemu emerytalnego wynika ze starego systemu, który do niedawna obowiązywał. Deficyt, który mamy w systemie jest rezultatem tego, ze wiek emerytalny w Polsce nie był podnoszony, w zasadzie od samego powstania systemu emerytur, a nasze życie bardzo się w międzyczasie wydłużyło. To jest nie do udźwignięcia dla pokolenia pracującego, które pada pod ciężarem świadczeń, które musi wypłacać poprzedniemu pokoleniu. Mamy 16 mln pracujących Polaków, a ponad 9 mln pobiera emerytury i renty – mówi Mordasewicz.
- System emerytalny powinien być powszechny i to zarzut do obecnego systemu. System nie bankrutuje, ale ma nierównowagę, ale różnica między tym, co wypłacamy w postaci rent i emerytur, a tym, co zbieramy w postaci składek sięga 80 mld zł rocznie. To jest konsekwencja spuścizny po starym systemie oraz przywilejów emerytalnych, które zostały zachowane. Sporo pozostało też przywilejów – co to jest przywilej? Odstępstwo od zasady, że emerytura zależy od tego, ile wpłaciliśmy składek i od tego, jaki jest dalszy oczekiwany czas życia. Posłużę się przykładem górników – górnik dostaje 3 razy tyle, ile włożył do systemu. Rok jego pracy pod ziemią liczy się jako 1,5 roku, ale kopalnie nie płacą składki za dodatkowe pół roku. Górnik wpłaca składki, a my na koncie zapisujemy mu 50% więcej. To powoduje że emerytura górnika jest znacznie wyższa, średnio w poprzednim roku przekraczała 4000 zł. To powoduje, że do systemu górników dopłacamy. Jeśli górnicy chcą mieć takie przywileje, to kopalnie powinny do tego dopłacać – wskazuje ekspert Konfederacji Lewiatan.
"To narusza równowagę systemu"
- Tak samo jest z rolnikami – to prawda, że dostają emerytury niższe niż osoby z systemu powszechnego, który jednak wcale powszechny nie jest. W porównaniu z rzemieślnikiem – rolnik często jest bogatszy, ale dostanie emeryturę dwa razy niższą niż rzemieślnik, jednak składkę płaci 6 razy niższą. To znaczy, że dostaje trzy razy bardziej korzystną emeryturę niż rzemieślnik. Podobnie w służbach mundurowych emerytury nie są wyliczane tak jak w systemach powszechnych, ale na specjalnych, bardzo korzystnych warunkach. Jeśli jest policjant i pielęgniarka, którzy tyle samo zarabiają, to emerytury policjant dostanie trzy razy więcej od pielęgniarki. Uważam to za głęboko niesprawiedliwe. Narusza to dodatkowo równowagę systemu – wykonujący pracę o szczególnym charakterze, mają szansę przejść na emeryturę za dodatkową składkę, którą płacił pracodawca. Tak w przypadku górników powinno się stać – nadmienia ekspert.
- Polecam rządową opinię do prezydenckiego projektu ustawy o obniżeniu wieku emerytalnego. W tej opinii konkluzja jest jedna – powinniśmy podnieść wiek emerytalny, ale wniosek zmierzał do poparcia prezydenckiego projektu jako zobowiązania wyborczego. Jeżeli popatrzymy na dane, to przyznają tam, że nasze życie wydłuża się o rok co 5 lat – wynika z tego, że co 5 lat powinniśmy podnosić sukcesywnie wiek emerytalny – stwierdza Jeremi Mordasewicz.
"Emerytury są albo wcześniejsze, albo wyższe"
- Emerytury mogą być albo wcześniejsze, albo wyższe. Nie ma możliwości przyznawania emerytur wyższych i wcześniej. Straszny błąd popełnia rząd, forsując obie ustawy jednocześnie – z jednej strony popiera prezydencki projekt obniżenia wieku emerytalnego, a z drugiej strony przygotował projekt podniesienia emerytury minimalnej. Zwiększy się przez to liczba emerytur dotowanych – czyli takich, w których świadczeniobiorcy nie wypłacili sobie nawet najniższej emerytury, a my musimy do nich dokładać – wylicza Mordasewicz.
- Zastanawiam się, co zrobią kolejne rządy, gdy okaże się, że pokolenie pracujących trzeba będzie obłożyć znacznie wyższymi podatkami. Żyjemy coraz dłużej, dłużej pobieramy emerytury, a chcemy ludziom zapewnić pewne minimalne emerytury – pokolenie pracujących będzie musiało płacić coraz wyższe podatki, a nie tylko składki. Jak zareagują młodzi Polacy, którym stopniowo będziemy podnosić podatki? - pyta rozmówca telewizjarepublika.pl.
- W ZUS na indywidualnych rachunkach są zobowiązania dla emerytów zbliżone do 3 bilionów złotych, dla porównania dług Polski zbliża się do jednego biliona. Tych zobowiązań państwa wobec emerytów nie możemy unieważnić i należy je honorować – w przeciwnym razie całkowicie obywatele straciliby zaufanie do państwa. - wskazuje Mordasewicz, ekspert Konfederacji Lewiatan.