Premier Morawiecki uderzył w komentatorów. Jako przykładem posłużył się karnetem na narty. Premier chciałby, aby Polacy wybierali polskie Tatry czy Sudety.
Mateusz Morawiecki uderzył w komentatorów, którzy bagatelizowali podwyżki o kilkadziesiąt złotych. Premier przedstawił założenia tarczy inflacyjnej 2.0. - obniżone podatki na żywność, paliwo czy gaz. Mateusz Morawiecki wezwał wszystkich przedsiębiorców handlujących towarami i produktami żywnościowymi, o odpowiednie zmniejszenie cen.
- To jest bardzo ważne, to nie jest dzisiaj zarobek przedsiębiorców. To jest część, która trafia do budżetu polskiego. Najniższa stawka VAT, która jest dopuszczalna w Unii Europejskiej, my ją obniżamy do zera – mówił polityk.
Premier tłumaczył, że od początku lutego cenny na każdy produkt powinny być niższe. Kupującym natomiast polecił sprawdzenie obecnych cen, a tych za trzy lub cztery godnie. Premier zapewniał, że dzięki takim działaniom, miesięcznie w portfelu każdej rodziny zostanie około 45 złotych, a to tylko z tytułu VAT-u na żywność.
Karnet na narty przykładem obniżki podatku
Szef rządu uderzył w „warszawskich komentatorów”, którzy mówili: „co to jest 45 czy 100 złotych”. Premier przytoczył jedno z porównań, dotyczących karnetu na narty.
Jedno z porównań, które czytałem, dotyczyło karnetu na narty dziennie, czy tam jeden zjazd, nie znam się na tym, nigdy nie byłem gdzieś tam w Alpach czy Dolomitach. Cieszę cię, że są Polacy, którzy jeżdżą sobie gdzieś na narty za granicę, ale wolałbym, żeby oczywiście wszyscy jeździli w polskie Tatry, Sudety – wyjaśniał szef rządu.
Morawiecki podsumował, że „miliony polskich rodzin liczą każdy grosz i złotówkę”. – Obniżka podatków w Polskim Ładzie jest bezprecedensowa. Najwyższa kwota wolna od podatku, jaką mieliśmy w historii, a także te obniżki podatków są celem ochrony budżetów polskich rodzin i dlatego one są takie ważne – mówił szef rządu.