Albo nowe zadania w unijnym budżecie, albo nowe pieniądze - takie stanowisko Polski przedstawił minister do spraw europejskich Konrad Szymański. Uczestniczył on w unijnej naradzie w Brukseli poświęconej między innymi negocjacjom dotyczącym nowego budżetu Wspólnoty. Minister powtórzył, że w tym roku nie ma szans na porozumienie w sprawie wydatków Unii na lata 2021-2027.
Minister Szymański powiedział, że negocjacje budżetowe są prowadzone od 18 miesięcy, a rozbieżności wśród unijnych krajów są tak duże, iż nie ma żadnego postępu. Skrytykował też Finlandię kierującą pracami Unii za jej propozycje przewidujące zmniejszenie budżetu Wspólnoty.
Podkreślił również, że kraje, które chcą nowych priorytetów w budżecie jak polityki obronna, migracyjna, czy klimatyczna, muszą liczyć się z koniecznością dodatkowych wpłat do unijnego budżetu.
- Namawiamy do zastanowienia się, czy chcemy rewolucji, jeśli chodzi o architekturę wydatków, czy też chcemy ograniczenia budżetu. Tych dwóch celów nie można zrealizować w tym samym czasie. Jeśli ktoś chce dołożyć Unii nowych zadań, musi pokazać nowe pieniądze - dodał minister Szymański.
Impas w negocjacjach budżetowych oznacza, że ten problem przejmie Chorwacja, która od stycznia przez pół roku będzie kierować pracami Unii Europejskiej. Jednak wiele osób w Brukseli ma wątpliwości, czy władze w Zagrzebiu, które po raz pierwszy będą sprawować przewodnictwo, sobie z tym poradzą. Dlatego nadzieje raczej wiązane są z Niemcami, które w drugim półroczu przyszłego roku przejmą stery we Wspólnocie.